Przez kilkanaście lat był to jeden z najtajniejszych obiektów wojskowych ZSRR. W pobliżu wioski Kapustin Jar, na pustynnym stepie w pobliżu Stalingradu, testowano broń o znaczeniu kluczowym dla zrównoważenia arsenału strategicznego USA – pierwsze rakiety balistyczne. Zdjęcia z pierwszego okresu funkcjonowania poligonu testowego ujawniono dopiero teraz.
Rosjanie postanowili uczynić taki krok z okazji 70. rocznicy formalnego utworzenia poligonu Kapustin Jar, które miało miejsce 13 maja 1946 r. z rozkazu podpisanego przez Stalina. Opublikowali kilkanaście wysokiej jakości zdjęć, w tym część kolorowych, pokazujących uzbrojenie testowane na stepie w pobliżu Stalingradu (dzisiaj Wołgograd) oraz pierwsze rakiety kosmiczne i pierwszych "kosmonautów".
Dotychczas tego rodzaju materiałów dokumentalnych z pionierskiego okresu prac nad radzieckimi rakietami balistycznymi było bardzo mało – zaledwie pojedyncze, słabej jakości filmy i wycięte z nich klatki. Z tego powodu ujawnione teraz materiały to gratka.
Nazistowska baza
Na zdjęciach widać początki radzieckiej technologii rakietowej, dzięki której Rosja ma obecnie najbardziej technicznie zaawansowany arsenał rakiet międzykontynentalnych na świecie. To podstawa rosyjskiej mocarstwowości i jej najsilniejszy atut militarny. Współczesne rakiety Jars, Topol czy Satan sięgają korzeniami właśnie do drugiej połowy lat 40. i pustynnego stepu u ujścia Wołgi do Morza Kaspijskiego.
Jeszcze wcześniejsze były jednak osiągnięcia inżynierów III Rzeszy. Skonstruowana przez nich rakieta A-4 (nazwana później przez propagandę V-2) była rewolucją i prawdziwym początkiem rakiet balistycznych. Wiedząc o zaawansowanych pracach nad bronią tego rodzaju w Niemczech, ZSRR wysłał za swoimi armiami wkraczającymi na teren pokonanego mocarstwa zespoły specjalistów odpowiedzialnych za zabezpieczenie cennych technologii.
W większości wypadków szybsi byli jednak zachodni alianci, z którymi dobrowolnie współpracowali nazistowscy inżynierowie. Radzieckim specjalistom zostały jedynie ochłapy, ale i tak pozwoliły one wręcz katapultować w przyszłość radziecki program rakietowy. Z Niemiec do ZSRR wywieziono wiele pozostawionych przez Amerykanów części, z których zmontowano około 30 rakiet A-4. Towarzyszyło im grono mniej ważnych niemieckich inżynierów, którzy z różnych powodów nie uciekli na Zachód, a ZSRR nie dało im wyboru i siłą zabrało na Wschód.
Kolebka na pustynnym stepie
Dostrzegając wielki potencjał broni rakietowej, radzieckie kierownictwo nadało pracom nad nią najwyższy priorytet. Przeciwnie postąpili Amerykanie, którzy ufali potędze swojej armady bombowców strategicznych i kompletnie zaniedbali rakiety. Obudzili się dopiero w drugiej połowie lat 50., gdy ZSRR zadziwiło świat swoimi przełomowymi pociskami balistycznymi dalekiego zasięgu, gruntownie przetestowanymi właśnie na poligonie Kapustin Jar.
Dekada prac nad nowym uzbrojeniem na stepie w pobliżu Astrachania minęła praktycznie niezauważalnie dla Zachodu. Stało się tak dzięki paranoicznemu przywiązaniu do ścisłej tajemnicy. Posunięto ją do tego stopnia, że gdy w październiku 1947 r. na poligonie przeprowadzono pierwszą serię startów zdobytych A-4, niemieccy technicy-jeńcy wiezieni na miejsce samolotem zostali celowo upici przez agentów KGB. Chciano w ten sposób uniemożliwić im zorientowanie się, w jakim kierunku lecą i gdzie są.
W największej tajemnicy szybko postępowały prace, które udokumentowano na odtajnionych obecnie zdjęciach. W miejsce zdobycznych niemieckich rakiet, po niecałym roku, pojawiła się ich radziecka kopia oznaczona R-1. Po kolejnym roku odpalono już ulepszoną i powiększoną R-2. Poligon ulegał gwałtownej rozbudowie. Obok wsi Kapustin Jar zaczęło powstawać wojskowe miasteczko, które dzisiaj nazywa się Znamiensk. Wówczas nie miało jednak nazwy i było jednym z zamkniętych, tajnych osiedli.
Psi kosmonauci
Równolegle do testów rakiet stricte wojskowych na poligonie odpalano też ich modyfikacje przeznaczone do badań atmosfery i kosmosu. Były to pionierskie eksperymenty, o których jednak nikogo nie informowano. Radzieckie wojsko nie było zainteresowane międzynarodową sławą, bo ważniejsze było utrzymanie istnienia poligonu i rakiet w tajemnicy.
W ramach testów poza atmosferę wystrzelono wiele zwierząt – początkowo małych, ale później zaczęto wykorzystywać psy, które zostały pierwszymi "kosmonautami" świata. Pierwszy raz w 1957 r. na pokładzie zmodyfikowanej rakiety R-2A dwa wystrzelono na wysokość 210 km. Ruda i Dama przeżyły lot. Ogólnie w latach 1957-1960 rakiety R-2A wystrzelono 13 razy na ponad 200 km z psami na pokładzie. Nie wiadomo, ile z nich przeżyło, ale w opisach odtajnionych zdjęć przewija się siedem różnych czworonogów.
Rekordzistką w swoim rodzaju miała być suczka Kąsająca, której później zmieniono imię na Odważna, bo przeżyła pięć lotów w kosmos. Rekordzistkami, jeśli chodzi o wysokość lotu, była natomiast para Blondynka i Pstrokata, które w 1958 r. na pokładzie znacznie większej rakiety R-5A wzniosły się na wysokość 453 km.
Loty zwierząt były bardzo ważnym krokiem w ramach przygotowań do pierwszego lotu człowieka w kosmos. Dzięki nim zdobyto bezcenną wiedzę na temat tego, jak żywy organizm znosi taką wyprawę. Pozwoliło to ustalić, że – wbrew wielu ówczesnym opiniom – człowiek może przeżyć przyśpieszenia, wibracje, nieważkość i promieniowanie kosmiczne.
Zmierzch pierwszego poligonu
Priorytet jednak cały czas miały prace wojskowe. Zanim wspomniana rakieta R-5A wyniosła w kosmos psy, trzy lata wcześniej została odpalona po raz pierwszy jako R-5M, pierwsza rakieta balistyczna średniego zasięgu. W 1956 r. z powodzeniem wystrzelono ją z poligonu Kapustin Jar z głowicą termojądrową, tym samym dając najgroźniejszą broń, jaką zna ludzkość.
Już rok później odpalono znacznie lepszą rakietę R-12 o zasięgu 2000 km z głowicą o mocy 1 MT, czyli kilkadziesiąt razy potężniejszą niż ta zrzucona na Hiroszimę. Zdjęć z testów tego uzbrojenia już jednak nie ujawniono. Kilkadziesiąt R-12 ZSRR kilka lat później wyekspediował na Kubę, co zapoczątkowało poważny kryzys w relacjach USA i zepchnęło świat na krawędź wojny jądrowej.
W drugiej połowie lat 50. poligon zaczął jednak osiągać kres możliwości rozbudowy. Blokowały ją okoliczne wsie, drogi i miasteczka. Powstające w ekspresowym tempie nowe rakiety były natomiast coraz większe i wymagały adekwatnie dużych stanowisk startowych oraz zaplecza. Kapustin Jar zaczął więc tracić znaczenie na rzecz położonego dalej na wschód, na znacznie rzadziej zamieszkanych stepach Kazachstanu, poligonu Tiuratam (powszechnie znanym pod nazwą kosmodrom Bajkonur).
Nadal przydatne miejsce
W ramach nieformalnego podziału ról Kapustin Jar został wyspecjalizowany jako centrum badawcze rakiet balistycznych krótkiego zasięgu, rakiet manewrujących i rakiet przeciwlotniczych. Od 1962 r. służył też jako dodatkowy kosmodrom. Startowały z niego rakiety rodziny Kosmos wynoszące na orbitę różne małe satelity badawcze i cywilne. Ostatnie odpalenie miało miejsce w 2008 r. Do dzisiaj rakiety serii Kosmos zostały już wycofane z użycia, praktycznie kończąc też karierę kosmodromu Kapustin Jar.
Poligon ma się jednak dobrze. W ostatnich latach testowano tam między innymi rakiety balistyczne krótkiego zasięgu Iskander czy system przeciwlotniczy S-400. Odpalano też z mobilnej wyrzutni rakietę międzykontynentalną Topol-E w ramach testów nowej i tajnej głowicy. Funkcjonuje tam również centrum szkoleniowe dla obsługi nowych rakiet. Z poligonu są też odpalane rakiety-cele do testów rosyjskiej tarczy antyrakietowej, której stanowiska testowe znajdują się na poligonie Sary Szagan. Zdjęć z tych prób Rosjanie jednak nie udostępniają i można się spodziewać, że nie zrobią tego jeszcze przez wiele dekad.