UFO widziane w NRD i nad kongijską kopalnią uranu, analiza rzekomych spotkań z "obcymi" czy oficjalny raport do szefa CIA na temat "latających spodków". Amerykański wywiad opublikował listę prawdziwych dokumentów, którymi mogliby się zająć agenci z popularnego serialu "Z Archiwum X".
Amerykański wywiad wydobył ze swoich archiwów pięć dokumentów idealnych dla pragnącego udowodnić istnienie obcych Foxa Muldera oraz pięć dla jego partnerki Dany Scully, która przez większą część serialu "Z Archiwum X" ("The X-Files") była sceptykiem poszukującym racjonalnych wyjaśnień dla rzekomych wizyt obcych i zjawisk paranormalnych.
Wybrane materiały niegdyś były tajne, ale upubliczniono je jeszcze w 1978 r. wraz z całym dużym zbiorem informacji na temat prowadzonych przez CIA badań nad UFO i rzekomymi wizytami obcych cywilizacji. Agencja wydobyła dokumenty ze swoich archiwów i zaprezentowała ponownie najpewniej w związku z premierą nowego miniserialu "The X-Files", która miała miejsce w tym tygodniu. Para agentów ponownie zajmuje się w nim zagadkami powiązanymi z obcymi cywilizacjami i niewyjaśnionymi zjawiskami.
Sprawy dla Muldera
Archiwiści CIA proponują, aby agent Mulder zajął się serią doniesień o spotkaniach z tajemniczymi latającymi spodkami i istotami ubranymi w metaliczne skafandry, które miały miejsce w 1952 r. Donoszono o nich z NRD, Hiszpanii, Afryki i USA. CIA otrzymywała raporty opisujące artykuły z gazet w innych krajach, prawdopodobnie oparte na doniesieniach agencji prasowych.
Najdokładniejszy i najbardziej przekonywujący opis spotkania z UFO pochodził z belgijskiego podówczas Konga, dokładniej z ważnego strategicznego rejonu Elisabethville. Znajdowały się tam jedne z największych kopalń rudy uranu na świecie, które zaopatrywały gwałtownie rozwijany amerykański program badań i produkcji broni jądrowej.
Na niebie miały się tam pojawić "dwa ogniste dyski", które przez kilkanaście minut krążyły nad okolicą kopalni, to wykonując gwałtowne manewry, to zawisając nieruchomo na małej wysokości. Liczni świadkowie mieli słyszeć z ziemi wydawane przez "pojazdy" dziwne dźwięki, podobne do syku i buczenia.
Po doniesieniach o UFO z pobliskiego lotniska wystartował myśliwiec, którego pilot miał zidentyfikować obiekty. Udało mu się je zlokalizować i śledzić z małej odległości przez około 15 min. Według jego opisu były to dwa dyski o kilkunastometrowej średnicy i kolorze aluminium, których zewnętrzne krawędzie pokrywały płomienie. Wykonywały gwałtowne manewry nieosiągalne dla ludzkich konstrukcji. Po kilkunastu minutach znacznie zwiększyły prędkość, którą pilot oszacował na około 1500 km/h, i odleciały.
Oryginalny raport CIA o UFO nad Kongiem
Opowieść uciekiniera
Kolejny raport jest oparty na twierdzeniach uciekiniera z Niemiec Wschodnich. Oscar Linke zeznał pod przysięgą, że niedługo przed swoją ucieczką do Berlina Zachodniego przeżył niezwykłe spotkanie na leśnej drodze niedaleko swojej rodzinnej miejscowości. Kiedy wraz z 11-letnią córką wracał do niej późnym wieczorem, pękła opona w motocyklu i dalszą drogę pokonywali pieszo.
W pewnym momencie, niedaleko miejscowości Hasselbach, dziewczynka wskazała ojcu niewyraźną postać znajdującą się około 150 m od drogi. Zaciekawiony mężczyzna miał podejść na odległość kilkudziesięciu metrów i zorientował się, że ma przed sobą nie sarnę, jak się spodziewał, ale dwie postacie w metalicznych skafandrach i hełmach. Przyglądały się czemuś na ziemi. Linke zeznał, że podszedł jeszcze bliżej, na odległość kilkunastu metrów, i dostrzegł stojący nieco dalej dziwny obiekt o średnicy kilkunastu metrów, "przypominający patelnię" z cylindrem w środku.
"W tym momencie moja córka, która szła nieco dalej za mną, zawołała mnie. Oni musieli to usłyszeć, bo natychmiast zniknęli w pojeździe" – zeznał Niemiec. Obiekt miał zacząć świecić, emitować buczący dźwięk i obracać się, po czym powoli wzniósł się w powietrze i odleciał otoczony płomieniami. W miejscu, gdzie wcześniej stał, miał zostać odciśnięty w ziemi ślad. Świadkowie w pobliskiej miejscowości rzekomo widzieli mniej więcej w tym samym czasie "kometę" lecącą nisko z kierunku, w którym miał być Linke.
Mężczyzna zapewniał, że nigdy wcześniej nie słyszał o latających spodkach ani ogólnie o UFO. Mieszkając w radzieckiej strefie okupacyjnej, był odcięty od doniesień na ten temat obecnych w zachodnich mediach. Po samym spotkaniu był przekonany, że miał do czynienia z nową radziecką bronią, dlatego zdecydował się o niej opowiedzieć w Berlinie Zachodnim.
Oryginalny raport CIA z relacją Oscara Linkego
UFO nad Hiszpanią i Maghrebem
Trzeci raport był oparty na doniesieniach prasowych z Hiszpanii, Tunezji i Maroka, gdzie na przełomie maja i czerwca 1952 r. zaobserwowano dziwne obiekty na niebie. Najbardziej szczegółowy opis pochodził z Barcelony. Dziennikarz lokalnej gazety twierdził, że 22 maja zaobserwował przelatujący z dużą prędkością nad miastem obiekt o kształcie podobnym do rakiety, który zostawiał za sobą dym. Nie wykonywał dziwnych manewrów, trzymał stały kurs. Redakcja gazety miała zostać zasypana doniesieniami od czytelników o obiekcie, który miał być widoczny na niebie kilkanaście kilometrów za miastem, po czym zniknął.
Z kolei 4 czerwca mieszkańcy tunezyjskiego miasta Susa zauważyli na niebie emitujący zielone światło obiekt, który z wielką prędkością przeleciał na osi wschód - zachód. Tydzień później inny tajemniczy UFO zaobserwowano w marokańskim mieście Meknes. Jasny punkt na niebie miał się przemieszczać z "prędkością błyskawicy" i zostawiał za sobą smugę dymu. Wykonał nad miastem zakręt, zatrzymał się, po czym odleciał na południe.
Pięć dni później robotnicy w innym marokańskim mieście, Tauririt, zobaczyli powoli opadający z nieba bardzo jasny dysk. Miał być otoczony płomieniami i ciągnął za sobą smugę dymu. Był widoczny przez jakieś 30 sekund, po czym zniknął. Kolejne doniesienie nadeszło tego samego dnia z Casablanki. Dziwny latający obiekt miał zaobserwować tam były pilot wojskowy, jednak nie podano więcej szczegółów.
Raport CIA z zebranymi doniesieniami z Maghrebu
Tajne badania niewyjaśnionych zjawisk
Uzupełnieniem tych niezweryfikowanych i niewyjaśnionych doniesień były dwa inne dokumenty, które zdaniem CIA mogłyby zainteresować Muldera. Pierwszy to tajny raport dostarczony 1 sierpnia 1952 r. przez ATIC – specjalny dział lotnictwa wojskowego USA zajmujący się wywiadem technicznym (zbieranie informacji i analiza uzbrojenia innych państw). Został on obarczony zadaniem przeanalizowania informacji na temat "latających spodków".
Wojskowi specjaliści stwierdzają w nim, że zdecydowana większość z około 2 tys. doniesień o UFO jest niewiarygodna, wprost zmyślona lub dająca się wytłumaczyć zjawiskami naturalnymi oraz aktywnością wojska. "Mniej niż 100" zostało natomiast "niewyjaśnionych". Wojskowi zaznaczają, że w znacznej mierze to efekt braku pełnych informacji na temat owych incydentów, jednak "nie można całkowicie wykluczyć" udziału pozaziemskich cywilizacji. ATIC zaleciło dalsze badanie doniesień o UFO.
Raport ATIC o UFO
Kolejnym dokumentem są notatki z późniejszego spotkania w sierpniu 1952 r., na którym przedstawiciele wojska i CIA zastanawiali się, jak dokładnie zorganizować dalsze badanie informacji o latających spodkach. Postanowiono metodycznie zbierać wszystkie informacje, głównie przy pomocy CIA, i wspólnymi siłami analizować je w naukowy sposób. Efektem miało być zdobycie wystarczającej wiedzy, aby można było w sposób jasny i ostateczny sformułować ocenę zjawiska niewyjaśnionych latających obiektów.
Notatki ze spotkania wojskowych i pracowników CIA
Dokumenty od sceptycznych naukowców dla Scully
Dla agentki Scully archiwiści CIA przygotowali zestawienie pięciu dokumentów, które dotyczą prowadzonych w tajemnicy rządowych analiz licznych obserwacji UFO. Zajmowały się nimi głównie lotnictwo i wspomniany dział ATIC. W pracach wspomagali ich CIA oraz cywilni naukowcy. Jak wynika z dokumentów, eksperci nie byli przekonani co do autentyczności tysięcy doniesień o zaobserwowaniu latających spodków i spotkań z obcymi.
Najdłuższym materiałem, z którego najbardziej ucieszyłaby się Scully, są "Komentarze i sugestie panelu doradczego ds. UFO" z 1953 r. Panel utworzono w OSI, czyli dziale CIA zajmującym się wywiadem naukowym, w wyniku zaleceń opisanych w jednym z dokumentów dla Muldera. Naukowcy mieli mniej wątpliwości przy ocenie UFO niż wojskowi z ATIC. "Członkowie panelu byli pod wrażeniem braku twardych danych w zdecydowanej większości doniesień" – brzmi pierwsze zdanie dokumentu.
Naukowcy stwierdzają, że niemal wszystkie alarmistyczne twierdzenia o zaobserwowaniu UFO i obcych są kompletnie niewiarygodne. Te przypadki, które poddano głębszej analizie, można było wytłumaczyć racjonalnie. Naukowcy wywnioskowali z tego, że wszystkie pozostałe najpewniej też można tak wyjaśnić. Rekomendowali jednak, aby nie próbować dokładnie przyglądać się każdemu doniesieniu, bo byłoby to marnotrawstwo czasu i środków. Ich zdaniem nie było żadnych wskazań co do tego, że UFO zagrażają bezpieczeństwu USA.
Za bardziej niebezpieczną uznali ogólnokrajową histerię związaną z latającymi spodkami. Pod presją opinii publicznej wojsko stworzyło specjalny system przyjmowania doniesień o UFO, który szybko się zapchał "niskiej jakości" informacjami "bez żadnej wartości". Naukowcy przekonywali, że to marnowanie środków i stwarzanie ryzyka, że gdy na niebie rzeczywiście pojawi się zagrożenie (np. radzieckie bombowce), to informacja o nich utknie w przeciążonym systemie.
Wnioskowali zatem o rozpoczęcie programu szkoleń dla wojskowych, aby potrafili oni lepiej rozpoznawać różne naturalne zjawiska, które najczęściej brane są za UFO. Sugerowali również wdrożenie kampanii podważania doniesień o przybyszach z innych planet przy pomocy mediów masowych i przyjęcie jednoznacznego stanowiska przez władze, aby wygasić histerię związaną z "latającymi spodkami".
Cały dokument "Komentarze i sugestie panelu doradczego ds. UFO"
Inny tajny samolot, który brano za UFO, to SR-71
Groźne głównie jako źródło paniki
Trzy kolejne dokumenty dla Scully dotyczyły prac Panelu doradczego ds. UFO i dyskusji na temat latających spodków pomiędzy naukowcami z OSI. W jednym z nich, datowanym jeszcze na 1949 r., kiedy mania UFO dopiero się zaczynała, "dr Stone" zwracał uwagę "dr Machle", iż należy poważnie rozważyć teorię, że większość zaobserwowanych "jasnych punktów na niebie" może być balonami meteorologicznymi lub szpiegowskim.
Odrzucał przy tym pomysł, że latające spodki są jakimiś tajnymi pojazdami wojskowymi, bo gdyby były amerykańskie, to wiedziałby o nich wywiad, a obce mocarstwa na pewno nie wysyłałyby pojazdów eksperymentalnych nad USA w celach testowych. Zwracał również uwagę na to, że doniesienia o UFO nadchodziły falami. Przez większość roku panowała cisza, po czym w ciągu kilku miesięcy następowała histeria i zalew informacji.
Jeden z trzech dokumentów opisujących prace naukowców
Piąty dokument to memorandum sformułowane przez Panel doradczy ds. UFO, który został doręczony szefowi CIA drugiego października 1952 r. Zawiera ono wstępne wnioski naukowców, które później rozwinęli w swoich "komentarzach i sugestiach", opisanych tu wcześniej. Najważniejszą tezą było stwierdzenie, że latające spodki stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa USA tylko jako masowe oddziaływanie na psychikę społeczeństwa i jako powód dezorganizacji systemu obrony przeciwlotniczej.
We wstępnych zaleceniach znalazła się sugestia, aby włączyć do sprawy "Radę ds. Strategii Psychologicznej". Przy jej współpracy miał zostać sformułowany sposób postępowania władz wobec doniesień o UFO, który zminimalizowałby "obawy i potencjalną panikę".
Wstępne wnioski naukowców na temat UFO w raporcie dla szefa CIA