Zmutowana genetycznie, nieekologiczna żywność, która zaleje Europę; dominacja wielkich korporacji, które wykończą rodzinne gospodarstwa rolników; wreszcie wielkie firmy, które ograbią budżety unijnych państw - CETĄ straszy się na 100 sposobów. Przedstawiamy analizę człowieka, który jako jeden z nielicznych w Polsce przeczytał całą ponad 1000-stronicową umowę i tłumaczy, czy faktycznie jest się czego bać. Dla Magazynu TVN24 pisze ekonomista, dr Bartłomiej Nowak.
CETA to jedno z wielu porozumień handlowych, jakie negocjuje Unia Europejska. Kanada jest jednym z najbardziej rozwiniętych państw na świecie, członkiem grupy G7 (siedem najbogatszych państw świata), ale unijny PKB pozostaje ponad 11 razy większy od kanadyjskiego. Kanada jest również państwem bardzo rozległym geograficznie, ale ma tylko 35 mln mieszkańców, a więc mniej niż Polska, nie mówiąc już o Hiszpanii, Włoszech czy Francji.
CETA to umowa gospodarczo-handlowa pomiędzy Unią Europejską a Kanadą. Jest to najbardziej nowoczesne i kompleksowe porozumienie, jakie do tej pory negocjowała Unia Europejska. Ma doprowadzić nie tylko do obustronnej, niemal całkowitej likwidacji ceł w handlu, ale również do znacznego uproszczenia barier administracyjnych i otwarcia rynku zamówień publicznych. Znacząco ułatwi również wzajemną uznawalność kwalifikacji zawodowych i dyplomów pomiędzy UE a Kanadą.
O ile dla Kanady UE jest drugim partnerem handlowym, o tyle dla UE Kanada dopiero dwunastym. Unia o wiele więcej eksportuje do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej czy Rosji niż do Kanady. W drugą stronę – UE importuje też o wiele więcej z tak odległych państw jak Korea Południowa, Wietnam czy Turcja. Wartość samego tureckiego eksportu do UE jest 2,5 razy wyższa niż kanadyjskiego do UE. Wniosek jest prosty: nie należy przesadzać w ocenie realnych skutków CETA. Kanada jest po prostu zbyt małym ludnościowo państwem, a porozumienie nie będzie miało dużych konsekwencji dla wymiany handlowej UE z Kanadą, nie mówiąc już o rynkach pracy. Jego skala jest nieporównywalna do innego negocjowanego porozumienia pomiędzy UE a USA (tzw. TTIP).
CETA ma natomiast ważny, geopolityczny wymiar. Kanada jest nie tylko członkiem NATO, ale częścią tego, co ogólnie określamy jako "państwa Zachodu" – grupa najbardziej rozwiniętych gospodarek na świecie, które łączy demokratyczna wspólnota wartości. Są to państwa, które mają wysoko rozwinięte standardy gospodarcze oraz mechanizmy kontroli. Z tego punktu widzenia znacznie większe obawy należy np. żywić co do przyszłego porozumienia UE–Chiny, którego część inwestycyjna jest obecnie negocjowana.
Parlament Walonii zagłosował w piątek za podpisaniem umowy między UE a Kanadą. Wcześniej ten francuskojęzyczny region Belgii blokował tę umowę, co mogło pogrzebać porozumienie. Także w Polsce widać silny opór i lęk przed CETĄ Przedstawiamy 8 dominujących obaw i tłumaczymy, że nie ma się czego bać.
1. Zaleje nas tańsza, niezdrowa, produkowana poniżej standardów i na masową skalę żywność?
OBAWY: Kanada jest jednym z największych na świecie producentów żywności genetycznie modyfikowanej (GMO), a rolnictwo opiera się tam na produkcji przemysłowej i masowym zastosowaniu chemikaliów. W maju tego roku do sprzedaży w Kanadzie został wprowadzony genetycznie zmodyfikowany łosoś. Jest to pierwsze zwierzę GMO dopuszczone do spożycia przez człowieka i zwierzęta. W Europie jest to niedopuszczalne.
Po pierwsze, to Kanada musi się dostosować do standardów UE, a nie odwrotnie. Produkty kanadyjskie, które nie spełniają standardów unijnego rynku wewnętrznego, nie mogą być do Europy eksportowane. CETA jasno określa, że wszelkie standardy fitosanitarne, weterynaryjne czy normy ochrony środowiska muszą być dotrzymane. Jeśli chodzi o GMO, to w stosunku do aktualnych uregulowań nic się nie zmienia. Regulacje dotyczące GMO są pochodną prawa Światowej Organizacji Handlu (WTO), Unii Europejskiej (która jest członkiem WTO) oraz prawa na poziomie narodowym. To Kanada musi więc dostosować się do reguł UE, co zresztą wzbudziło protesty kanadyjskich rolników.
Kanada będzie też związana konwencjami Międzynarodowej Organizacji Pracy obowiązującymi w państwach UE, które regulują standardy jakości i bezpieczeństwa pracy. Co za tym idzie, to Kanada będzie miała sporo do poprawienia w związku z CETA, a nie Unia. Siłą rzeczy produkty kanadyjskie staną się przez to droższe niż do tej pory i będą tracić swoją konkurencyjność na rynku UE.
Warto też dodać, że w polskim rolnictwie zużywa się trzykrotnie więcej nawozów chemicznych i mineralnych niż w Kanadzie. Oznacza to, że proste i często przywoływane w debacie zestawienie "kanadyjska niezdrowa i oparta na chemii żywność vs. zdrowe i naturalne produkty z Polski" jest po prostu nadużyciem.
2. Śmiertelne niebezpieczeństwo dla polskiego rolnictwa?
OBAWY: Na skutek CETA produkty kanadyjskie zaleją polski rynek, a polskim rolnikom grozi utrata miejsc pracy. Umowa spowoduje likwidację drobnych rodzinnych gospodarstw, zostaną tylko wielkotowarowe. Stracą też sprzedawcy w kraju i eksporterzy na rynek europejski.
Mitem też jest, że wielkopowierzchniowe kanadyjskie rolnictwo jest aż tak konkurencyjne. Polska produkuje 4,5 razy więcej owoców i ponad dwukrotnie więcej warzyw niż Kanada. Polska ma o wiele większą dynamikę produkcji zwierzęcej niż Kanada i podobną dynamikę całkowitej produkcji rolnej. Plony zboża z hektara również są porównywalne. Udział polskiego drobiu w rynku światowym jest o wiele większy niż kanadyjskiego, a w produkcji mięsa z uboju bardzo podobny.
Polskie rolnictwo osiąga bardzo dobre wyniki eksportowe, a ponad 80 proc. naszego eksportu rolnego trafia na najbardziej wymagające rynki krajów rozwiniętych. Z kolei w Kanadzie prawie 3/4 produkcji żywności kierowane jest na rynek wewnętrzny, a w ostatnich latach szybko zwiększa się import żywności. CETA jest więc szansą dla polskiego rolnictwa na wejście na nowy rynek.
Biorąc pod uwagę parametry produkcji rolnej, znacznie większe wyzwanie dla rolnictwa w Polsce stanowi produkcja rolna w Hiszpanii czy Holandii, które w dodatku są krajami dużo bliższymi geograficznie.
Oczywiście dla każdego państwa w UE bilans korzyści i kosztów będzie inny. Dla Polski kluczowe jest to, że już obecnie wysyła czterokrotnie więcej towarów do Kanady, niż z niej importuje. Szacuje się, że na każdy 1 mld euro zwiększonego eksportu przypada dodatkowe 14 tys. miejsc pracy. Niestety, przy tak dobrych parametrach polska wymiana handlowa z Kanadą stanowi zaledwie 0,6 proc. całkowitej wymiany handlowej naszego kraju. Na razie eksportujemy więcej do Turcji czy Chin. Polskie przedsiębiorstwa zyskają więc nowy, atrakcyjny rynek zbytu charakteryzujący się dużą siłą nabywczą.
Polskie rolnictwo już teraz jest bardzo konkurencyjne na rynku kanadyjskim, ale producenci skarżą się na dużą ilość barier, które muszą pokonać. Dzięki CETA będą mogli robić to o wiele łatwiej. System uznawalności różnorakich dyplomów i kwalifikacji również oznacza duże ułatwienia, a polskie firmy usługowe będą mogły stawać do przetargów, w których mogą konkurować ceną i jakością usług.
Bilans kosztów i korzyści wyglądałby inaczej, gdyby Polska była importerem netto produktów kanadyjskich (tzn. sprowadzała do siebie o wiele więcej towarów kanadyjskich, niż sprzedaje na tamtejszym rynku), gdyby nasze rolnictwo nie było tak konkurencyjne i nie produkowało tak dużo na rynki zagraniczne, a także gdyby Unia Europejska nie wymagała od importowanych produktów kanadyjskich dostosowania się do norm UE. Wtedy mielibyśmy powody do obaw. Na szczęście tak nie jest.
3. Utrata tysięcy miejsc pracy?
OBAWY: CETA może doprowadzić do zniknięcia nawet 200 tys. miejsc pracy do 2023 r. (badania Fundacji Akcja Demokracja). Zdaniem przeciwników umowy CETA z pracowników uczyni obywateli drugiej kategorii, którzy nie mają w tej umowie gwarantowanych żadnych praw.
Dla oceny skutków CETA przeprowadzono serię badań ekonomicznych, które wskazywały na jej jednoznacznie pozytywny bilans. Wykonano także badania oddziaływania na środowisko i poszczególne sektory gospodarki.
Przeciwnicy CETA oraz ruchy antyglobalistyczne używają groźby utraty 200 tys. miejsc pracy w UE jako argumentu za odrzuceniem całego układu, bardzo często nie znając nawet źródła takich danych. A był nim wątpliwej jakości artykuł (nie całościowe poważne badanie) opublikowany na stronach Tufts University. Przyznać też trzeba, że byłoby niezbyt logiczne, gdyby Unia Europejska godziła się na układ, który doprowadzi do tak dużych strat po jej stronie.
CETA nie ma też nic do rzeczy, jeśli chodzi o prawa europejskich pracowników, gdyż te gwarantowane są w całej serii już istniejących umów i konwencji międzynarodowych, których stroną są państwa członkowskie UE, a także na poziomie prawa krajowego.
Natomiast, o czym wcześniej wspomniano, to Kanada będzie musiała się dostosowywać do Unii w zakresie praw pracowniczych.
4. Będziemy mieli drugi Meksyk?
OBAWY: NAFTA (porozumienie o wolnym handlu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Kanadą i Meksykiem) zniszczyła w słabszym gospodarczo od USA i Kanady Meksyku drobnych indywidualnych farmerów, którzy nie byli w stanie rywalizować z olbrzymimi farmami-fabrykami. Pracę stracił ponad milion Meksykanów, kraj ten odnotował rekordową od wielu dekad recesję.
Nie można porównywać NAFTA i CETA. Pierwsza (NAFTA) dotyczy bowiem państw sąsiadujących ze sobą, a druga (CETA) to porozumienie transatlantyckie, na dużą odległość, przez ocean. Inne będą więc czynniki (np. kwestia mobilności siły roboczej, koszty transportu towarów), które oddziałują na rezultaty obu porozumień.
Jako przykład negatywnych rezultatów NAFTA często przywołuje się Meksyk, który ponoć na porozumieniu nic nie zyskał, za to otworzył swój rynek na amerykańskie korporacje. Zapominamy przy tym, że Meksyk to dzisiaj jedna z największych i najbardziej perspektywicznych gospodarek na świecie. W momencie gdy NAFTA doszła do skutku, Meksyk miał również gospodarkę o zupełnie innych parametrach rozwoju niż te z USA i Kanady. CETA jest natomiast porozumieniem między gospodarkami rozwiniętymi, a więc skutki zwiększenia wymiany gospodarczej mogą przynieść korzyści obu stronom.
Dla europejskich przedsiębiorców, w tym rolników, ważny jest zupełnie inny aspekt. Otóż do tej pory na rynku kanadyjskim dzięki NAFTA uprzywilejowane były produkty z USA i Meksyku. Wejście w życie CETA znosi to uprzywilejowanie i znacząco powiększa konkurencyjność produktów z Europy.
5. Furtka dla amerykańskich korporacji?
OBAWY: Wprowadzenie CETA spowoduje, że TTiP (negocjowana wciąż umowa między EU a USA) zostanie wdrożona tylnymi drzwiami, a amerykańskie firmy będą mogły bez ograniczeń funkcjonować na europejskim rynku. Wystarczy zarejestrować się w Kanadzie, a już teraz działa tam ponad 40 tys. amerykańskim firm. Mechanizm ICS (inwestor przeciw państwu) umożliwi pozywanie krajów europejskich nie tylko firmom kanadyjskim, ale też amerykańskim posiadającym spółki zależne w Kanadzie.
Aby produkty kanadyjskie mogły być sprzedawane na europejskich rynkach, będą musiały wypełniać normy UE. Jeśli nawet produkt kanadyjski będzie stworzony przez firmę pochodzenia amerykańskiego, która założyła swoją filię w Kanadzie, to i tak bez zgodności ze standardami UE nie będzie mógł być eksportowany do Europy. Narodowość produktu nie ma więc znaczenia, liczy się jakość. Kanada poszła też w negocjacjach na duże ustępstwa, tzn. zgodziła się na zasadę oznaczania pochodzenia geograficznego produktów.
Warto dodać, że często w debacie obserwujemy zbitkę pojęciową CETA-TTIP. Tymczasem są to dwa zupełnie odrębne porozumienia gospodarczo handlowe, choć oba o skali transatlantyckiej. CETA dotyczy Kanady, a TTIP to porozumienie UE–USA. To drugie jest nieporównanie większe, ważniejsze i z pewnością będzie wymagało szerokiej debaty. Ciężko natomiast wypowiadać się o TTIP, bo negocjacje nad nim dalekie są jeszcze od ukończenia.
Natomiast pośredni związek między CETA a TTIP istnieje. Tak jak w negocjacjach nad CETA Unia Europejska brała pod uwagę swoje doświadczenia z ostatniej umowy handlowej UE–Korea Południowa, tak samo CETA w naturalny sposób będzie stanowiła punkt odniesienia dla TTIP.
6. Firmy będą mogły pozywać kraje w przypadku niekorzystnych dla nich uregulowań?
OBAWY: Zapisany w CETA mechanizm ICS (inwestor przeciw państwu) daje wielkim korporacjom prawo domagania się utraconych zysków wobec państw członkowskich. Firmy mogą blokować niekorzystne dla nich zmiany, odwołać się do arbitrażu i otrzymać odszkodowanie. Pozwów może być mnóstwo, a pokrycie odszkodowań będzie pochodzić z budżetów państw, a więc od podatników.
Tzw. arbitraż pomiędzy państwem istnieje od lat 50 XX w., jest więc standardem, a nie czymś nowym. Polska obecnie jest stroną kilkudziesięciu umów związanych z arbitrażem. Dotychczasowy system, tzw. ISDS (ang. Investor-State Dispute Settlement) został w CETA zmieniony i ulepszony (obecna nazwa to ICS) poprzez stworzenie stałego sądu składającego się z sędziów UE, Kanady i innych państw. Wyciągnięto bowiem wnioski z postulatów organizacji pozarządowych oraz państw, które słusznie argumentowały, że dotychczasowy system sprzyjał wielkim korporacjom, które mogły wynajmować najlepszych prawników i opłacać drogie ekspertyzy. Dzięki temu miały one przewagę, szczególnie nad państwami małymi i średniej wielkości.
Nowy system stawia na dużą przejrzystość w prowadzonych sprawach, dokumenty będą bowiem jawne. Reguły postępowania będą znane, a po stronie UE będzie stała jej bardzo mocna pozycja, jeśli chodzi o regulacje na unijnym rynku wewnętrznym. Tak naprawdę więc ten system w o wiele większym stopniu będzie potrzebny przedsiębiorstwom europejskim, które będą rywalizowały o warty ponad 20 mld CAD (dolar kanadyjski) rynek zamówień publicznych w Kanadzie, który jest bardzo zdecentralizowany.
Nieprawdą jest też, że firma będzie mogła pozwać państwo za niekorzystne dla niej zmiany przepisów i regulacji rynku pracy czy ochrony środowiska. Pozywanie państwa dotyczyć może przypadków ewidentnego złamania prawa po stronie państwa: np. próba wywłaszczenia, nierównego traktowania ze względu na kraj pochodzenia firmy itd. Są to więc przypadki, na które i tak nie zezwala aktualne prawo UE. Nie można też zmusić państwa, aby np. doprowadziło do deregulacji czy prywatyzacji rynku usług publicznych.
7. CETA negocjowana była w sposób niedemokratyczny?
OBAWY:Społeczeństwa nie miały wpływu na negocjowany tekst umowy CETA, nie było więc demokratycznego nadzoru.
Po pierwsze, mandat Komisji Europejskiej na negocjacje ustalony był przez państwa członkowskie UE, a więc w sposób jak najbardziej demokratyczny.
Po drugie, bazą dla rozpoczęcia negocjacji z Kanadą były szerokie konsultacje z przedsiębiorcami, organizacjami pozarządowymi czy konsumenckimi. Wyniki tych konsultacji są jawne i ogólnodostępne, podobnie zresztą jak ostateczny tekst CETA.
Po trzecie, pamiętać trzeba, że państwa członkowskie delegowały możliwość prowadzenia negocjacji handlowych na Komisję Europejską (jest to tzw. kompetencja wyłączna UE). Po prostu UE jako całość jest o wiele silniejsza w takich negocjacjach, a ostatnie porozumienie handlowe UE–Korea Południowa jest tego dowodem. Dotychczas też porozumienia takie musiały zostać zatwierdzone w Parlamencie Europejskim (który wybierany jest z woli obywateli w wyborach powszechnych) i w Radzie (a więc przez państwa członkowskie UE).
Po czwarte, w przypadku CETA nowością jest, że Komisja Europejska uznała, że do jej ratyfikacji potrzebna jest zgoda parlamentów narodowych państw UE. Oznacza to również bardzo dużą demokratyzację całego procesu. Dowodem na to jest 3,5-milionowa (pod względem ludności) Walonia, która jest częścią Belgii, a niemal sparaliżowała cały układ CETA. Taka sytuacja, jak widać, ma również swoje minusy. Z jednej strony udział opinii publicznej w ważnych decyzjach jest bardzo ważny, z drugiej strony odbywa się to kosztem jakości debaty. Mało kto jest bowiem w stanie zrozumieć liczące ponad 1500 stron międzynarodowe prawo handlowe, dlatego do ogromnej większości opinii krążących w internecie podchodzić trzeba z należytym dystansem.
Po piąte, przy założeniu zgody Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego w życie wejdzie tylko część CETA, handlowa (dlatego porozumienie określa się jako mieszane). Precedensowy był natomiast niedawny wyrok niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdzał, że państwo musi mieć możliwość wycofania się również z części handlowej, jeśli proces ratyfikacji w parlamentach narodowych będzie przebiegał niekorzystnie.
8. Mniejsza ochrona danych osobowych?
OBAWY: CETA wykracza poza handel i sięga prywatności, ochrony danych osobowych oraz innych praw. Konwencja Rady Europy o ochronie danych osobowych nie ma zastosowania w przypadku Kanady. Standardy kanadyjskie są znacznie niższe niż te przyjęte przez Europę.
CETA zabezpiecza interesy europejskich producentów w zakresie praw autorskich (ang. Intellectual Property Rights), znaków towarowych, praw do nazw i sposobu wytwarzania tradycyjnych produktów spożywczych.
Bartłomiej E. Nowak
Doktor nauk ekonomicznych, szef Katedry Stosunków Międzynarodowych w Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Współautor wydanej w tym roku książki pt. „Zmiany instytucjonalne i regulacyjne w handlu i finansach międzynarodowych”. Sekretarz ds. międzynarodowych partii Nowoczesna.