Mają po kilka lat i rzesze fanów. Chodzą w modnych ciuchach, bawią się dobrymi zabawkami i odwiedzają ciekawe miejsca - a wszystko to w obiektywach rodziców, którzy publikując zdjęcia swoich dzieci, docierają do wielotysięcznych grup odbiorców, na których czyhają reklamodawcy. Za jeden krótki wpis oferują nawet kilka tysięcy złotych.
Justyna Basińska swoją przygodę z mediami społecznościowymi zaczęła od założenia konta na Instagramie, by pokazać, że wychowanie dzieci to nic prostego, że to trud, ale też ogromna zabawa i miłość. - Każda mama, nawet ta najbardziej zapracowana i zabiegana, może znaleźć w ciągu dnia czas dla siebie, bo skoro ja - mama trójki chłopców - mogę, to znaczy, że każda może - mówi nam Basińska. Konto założyła około trzech lat temu i nazwała je Flow Mum. Z początku wrzucała tam fotki raz na tydzień lub rzadziej. Dopiero, kiedy wyprowadzała się zagranicę, Instagram stał się dla niej kanałem stałego kontaktu z innymi mamami. Wtedy zaczęła publikować częściej, a kontem zainteresowali się reklamodawcy.
W przypadku bardziej popularnych kont standardem są kwoty od 500 do 2000 zł za zdjęcie reklamujące produkt z odpowiednimi hashtagami i podpisem.
Justyna Basińska @flowmum
Tak zwane konta parentingowe, czyli prowadzone przez młodych zazwyczaj rodziców, to dla marek łakomy kąsek. Kwoty oferowane za współpracę na Instagramie są bardzo różne: najwięcej dostaną oczywiście celebryci, ale zarabiają nawet konta małe i średnie. - Ceny zaczynają się od zera - śmieje się Justyna Basińska. - Zdarza się pracować w barterze, czyli za sam reklamowany produkt - przyznaje. Zwłaszcza, jeśli produkt jest wysokiej jakości i nietani, jak meble czy sprzęt elektroniczny. - W przypadku bardziej popularnych kont standardem są kwoty od 500 do 2000 zł za zdjęcie reklamujące produkt z odpowiednimi hashtagami i podpisem - dodaje Flow Mum. Jej konto na Instagramie nie jest duże, śledzi je około 5 tys. osób. Kolejne 11 tys. polubiło profil na Facebooku. Działa też blog.
Podobne doświadczenia ma Paulina Ładziak, mama rocznej dziewczynki, której konto w serwisie Instagram śledzi blisko tysiąc osób. - Mój profil jest raczkujący, nie mamy z nikim żadnej umowy. Udostępniam zdjęcia, a firmy proponują w zamian zniżkę, bądź dorzucają produkt przy następnych zakupach - mówi. Zdradza też, jak przebiega komercyjna współpraca w przypadku podobnych kont.
"Błagam! Powiedz, że nie tylko ja tak mam!" Czyli NOWY WPIS już na blogu #flowmum #martapoczykowska
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @flowmum 17 Sie, 2015 o 11:41 PDT
A na blogu wpis. U mnie hitem jest zdanie "o której będziesz?!" A u Was? #flowmum link w bio
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @flowmum 16 Cze, 2015 o 12:24 PDT
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @flowmum 8 Maj, 2015 o 12:24 PDT
Z niemal 70 tys. śledzących profil @szafeczka to ekstraklasa polskiego parentingowego Instagrama. Prowadzi go Karolina Jędrzejczyk, a fotografuje głównie córkę Nikolettę. - Prowadzenie bloga i konta na Instagramie może być dochodowym zajęciem - przyznaje mama. Na profilu pokazuje zarówno kadry z życia, jak i sponsorowane produkty, choć nie zdradza wysokości kontraktów ani nazw partnerów. Treści na blogu pojawiają się bardzo różnorodne. Raz Karolina z Nikolettą wypoczywają w jednym z sopockich hoteli, kiedy indziej mama tłumaczy: "Dlaczego uwielbiam prasować" w długiej galerii zdjęć, na których towarzyszy jej żelazko popularnego producenta sprzętu AGD, a potem wyłuszcza "7 zalet gier komputerowych" na przykładzie jednej, w którą to gra córka. Ten ostatni wpis opatrzono informacją, że powstał we współpracy z wydawnictwem.
Hello! :) #nowypost na blogu! :)
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika szafeczka.com (@szafeczka) 7 Wrz, 2015 o 2:05 PDT
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika szafeczka.com (@szafeczka) 25 Mar, 2015 o 12:41 PDT
O współpracy z firmami zarówno w formie barteru jak i płatnych kampanii opowiada nam Dominika Litwin, która prowadzi konto @mommy_draws, śledzone przez ok. 4,5 tys. użytkowników Instagrama. - Nie ukrywam, że pojawiły się propozycje od mniejszych lub większych firm. Czasami jest to promocja na zasadach barterowych, zdarzyły się też kampanie płatne - przyznaje. Zaznacza jednak, że stara się współpracować jedynie z firmami, których sama by się nie powstydziła. - Zgadzam się wyłącznie na współpracę z markami, które są spójne z tematyką mojego bloga, a produkty są tak dobre lub piękne, że nie wstydzę się ich promować - opowiada Litwin.
Spacer z @malinami.marka #malinami #malibaggy #zara #zarakids #newbalance
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @mommy_draws 3 Wrz, 2015 o 9:38 PDT
Przykład zza oceanu
Trend zarabiania na profilach w mediach społecznościowych z dziećmi w rolach głównych przyszedł do Polski z Zachodu. To tam profile z modą dla najmłodszych i rodzicielstwem biją prawdziwe rekordy popularności. Jednym z najbardziej znanych i kontrowersyjnych jest konto London Scout, 3-letniej dziewczynki, która stała się marką w świecie mody. Poza 100-tysięcznym kontem na Instagramie ma swojego bloga, stronę internetową, sklep z odzieżą. Na jej zdjęciach promowane są największe marki jak m.in. Chanel, Reebok czy GAP.
The perfect ivy lined walls. #scoutthecity #motherdaughterduo #scoutstyle (: @unsplash )
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika London Scout & Sai (@scoutfashion) 27 Wrz, 2015 o 7:59 PDT
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika London Scout & Sai (@scoutfashion) 29 Wrz, 2015 o 8:56 PDT
My kid has a snackeez obsession. (: @blackthenewblack)
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika London Scout & Sai (@scoutfashion) 12 Wrz, 2015 o 9:50 PDT
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika London Scout & Sai (@scoutfashion) 23 Lip, 2015 o 5:31 PDT
Social media i pieniądze
Zdaniem socjologa Dominika Batorskiego trend ten wpisuje się w szersze zjawisko profesjonalizacji blogosfery, która powstała jako ruch amatorski, przeciwieństwo tradycyjnych nadawców. - Często blog przeradza się w mikrobiznes i staje sposobem na promocję produktów. A tym samym zarobek dla ich autorów - zauważa Batorski.
Dlaczego takim wzięciem cieszą się właśnie konta parentingowe, zapytaliśmy Krzysztofa Urbanowicza, szefa agencji prowadzącej dla marek kampanie w social media. Jego zdaniem u jej podstaw leżą trzy zjawiska. - Po pierwsze, dziś z dziećmi na Instagramie jest tak jak wczoraj ze zdjęciami kotów: to gwarancja lajków i sympatycznych komentarzy. Po drugie, moda jest jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się segmentów w mediach społecznościowych, w szczególności na Instagramie i na Facebooku. Po trzecie, autorzy blogów nie mogli przejść obojętnie obok tego zjawiska, które jest dla nich perspektywicznym kanałem przychodu - wyjaśnia.
Instrumentalne traktowanie dzieci
Rosnącej popularności kont parentingowych towarzyszą również wątpliwości co do etyczności działań rodziców. Zarzuca im się instrumentalne wykorzystywanie wizerunku swoich dzieci i sprzedaż ich prywatności, a nawet dzieciństwa.
Rozmowy między mamą a córą :) #nowypost
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika szafeczka.com (@szafeczka) 24 Wrz, 2015 o 12:20 PDT
Przeciwna publikacja zdjęć najmłodszych w mediach społecznościowych jest psycholog dziecięca dr Aleksandra Piotrowska. Jej zdaniem to odzieranie dzieci z ich prywatności. - Rodzice nie pytają o zdanie, a nie wiadomo, jakie po latach dziecko będzie miało poglądy w tej sprawie - tłumaczy Piotrowska. Według niej samo uczestnictwo w komercyjnych kampaniach może mieć na dziecko różnoraki wpływ. - Mądre dziecko, które nie będzie chciało tego kontynuować, odetnie się. Jednak inne może uzależnić się od publikacji własnego wizerunku w sieci - uważa psycholog.
Rodzice nie pytają o zdanie, a nie wiadomo jakie po latach dziecko będzie miało poglądy w tej sprawie. To może mieć duży wpływ na przyszłość dziecka.
dr Aleksandra Piotrowska, psycholog
Na zarzuty dotyczące publikacji wizerunku dziecka w sieci odpowiada Katarzyna Jędrzejczyk, prowadząca konto @szafeczka. - Mocno zwracamy uwagę na to, co pokazujemy. Na zdjęciach nie ma naszego prywatnego życia. Są głównie kadry, które można zobaczyć np. mijając nas na ulicy, czy siedząc koło nas w kawiarni - zastrzega.
Dominik Batorski zauważa jednak, że nigdy nie ma pewności, w jakim kontekście zdjęcia dzieci zostaną w internecie wykorzystane. - Nie możemy sobie wyobrazić i przewidzieć, czy zdjęcia nie zostaną wykorzystane dopiero za kilka czy kilkanaście lat - mówi socjolog. - Przy publikacji zdjęć dzieci w sieci najważniejsza jest ostrożność - zaznacza.