Życie Jacqueline Kennedy Onassis było inspiracją dla 50 książek i kilkunastu filmów. Niedościgniona, najbardziej kochana przez rodaków first lady Ameryki po ślubie z greckim miliarderem została okrzyknięta przez konserwatywną część Ameryki „publiczną grzesznicą”, choć chroniła swoją prywatność i to John F. Kennedy zasłynął jako kobieciarz, Jackie także uwikłana była w wiele romansów. Miliony jej rodaków nigdy jednak nie przestały jej bezwarunkowo uwielbiać.
Jest 22 listopada 1963 roku. Piękny dzień, "niczym w środku lata, w Meksyku" – powie potem Jacqueline. Prezydent John Fitzgerald Kennedy właśnie rozpoczyna kampanię wyborczą. Będzie walczył o reelekcję. Podczas przejazdu ulicami Dallas w stronę otwartego Lincolna pada kilka strzałów. Dwie kule trafiają prezydenta. Jedna prosto w czaszkę, której fragment odpryskuje i wpada w ręce dygoczącej z przerażenia małżonki. Przyciska ją do roztrzaskanej głowy prezydenta, próbując zatamować strumień krwi. Kładzie głowę męża na kolanach. „Słyszysz mnie John? Słyszysz?" – woła wbrew temu, co podpowiada jej rozsądek.
Owdowiała 33-letnia Jacqueline Bouvier Kennedy mierzy się z osobistą tragedią, którą musi dzielić z milionami rodaków. Tak w skrócie można nakreślić główny wątek filmu "Jackie" chilijskiego reżysera Pablo Larraina, który właśnie wchodzi do naszych kin. Scenariusz został zgrabnie spięty w klamrę wywiadu, jakiego pani Kennedy udzieliła tydzień po śmierci męża magazynowi "Life" .
W rolę Jacqueline Kennedy wcieliła się Natalie Portman, laureatka Oscara za rolę w "Czarnym łabędziu". Stworzyła wielką kreację. "Jackie" to poruszający obraz silnej kobiety, przytłoczonej morderstwem męża, walczącej o zachowanie pamięci o nim. Kobiety, która w 1999 r. zasłużenie trafiła na listę najbardziej podziwianych kobiet i mężczyzn w XX wieku w Ameryce Instytutu Gallupa.
Jacqueline Lee Bouvier
Wbrew temu, co zwykło się sądzić, Jacqueline Lee Bouvier, zaledwie w jednej ósmej miała korzenie francuskie – jej matka była Irlandką. Choć posługiwała się płynną francuszczyzną, bo nad Sekwaną spędziła kilka lat, Francję darzyła niechęcią. Z krajem przodków łączyło ją jednak zamiłowanie do dobrego smaku, elegancji, sztuki i literatury.
Wychowywana w tradycyjnym, katolickim domu, po rozwodzie rodziców i kolejnym małżeństwie matki, która wyszła za mąż za wpływowego prawnika, trzynastoletnia Jackie żyła w luksusie. Nie straciła jednak bliskiej relacji z ojcem, który miał wpływ na jej związki z mężczyznami. Studiowała literaturę francuską, rokrocznie zdobywając nagrody za osiągnięcia naukowe.
Tuż po ukończeniu studiów wygrała prestiżowy konkurs na roczny staż w redakcji "Vogue’a", pokonując 1200 osób. Wygrana zapewniała półroczną współpracę z nowojorską redakcją oraz kolejne pół roku w Paryżu. Pierwszego dnia w redakcji usłyszała jednak, że powinna wrócić do Waszyngtonu, aby… znaleźć męża. Jackie wróciła do stolicy i została od razu zatrudniona jako fotoreporterka w "Washington Times-Herald". - Bycie reporterem jest jak bilet do całego świata - mówiła. Po tygodniu otrzymała własną kolumnę "Inquiring Camera Girl". Fotografowała spotkanych na ulicy ludzi i przeprowadzała z nimi krótkie rozmowy. Stała się znaną postacią w Nowym Jorku. Otrzymywała też zlecenia na rozmowy z osobami publicznymi, m.in. z ówczesnym wiceprezydentem Richardem Nixonem. Była autorką relacji z pierwszego zaprzysiężenia prezydenta Dwighta Eisenhowera. Wielkim sukcesem była jej relacja z koronacji królowej Elżbiety II.
W maju 1952 roku na kolacji u wspólnego przyjaciela, dziennikarza Charlesa L. Bartletta, Jackie Bouvier poznała ówczesnego kongresmena Johna F. Kennedy’ego, który właśnie zabiegał o mandat senatora. Zaiskrzyło między nimi natychmiast. Po jego wygranej w wyborach do Senatu, w listopadzie tego samego roku byli już parą.
Z miłości do Johna
Biografowie Jacqueline Kennedy podkreślają, że nie było to dla niej małżeństwo z rozsądku. Kochała Johna. Choć mówiło się głośno o licznych romansach jej przyszłego męża, pomna miłosnych podbojów ojca, była zdania, że tak już urządzono świat – wierni mężczyźni w jej mniemaniu należeli do przypadków odosobnionych. Jak się okazało, etykieta "kobieciarza" przylgnęła do przyszłego prezydenta USA zasłużenie.
Oficjalne zaręczyny ogłoszono w maju następnego roku, a we wrześniu miało miejsce najważniejsze wydarzenie towarzyskie sezonu – ślub. O sukni panny młodej pisały wszystkie kroniki towarzyskie w Ameryce. Wówczas jednak nikt nie podejrzewał, że Jacqueline Kennedy nie tylko zostanie ikoną mody, ale też stanie się wyznacznikiem nowych trendów.
Oczywiście John nie był pierwszym mężczyzną w jej życiu, ale na pewno najważniejszym. Nim go poznała, była już wcześniej zaręczona. Wiadomo też o jej romansie (w paryskich czasach) ze znanym, lewicującym pisarzem, teoretykiem sztuki, potem ministrem w rządzie Charlesa de Gaulle’a - André Malraux.
O tym, że Jacqueline była współautorką licznych sukcesów Kennedy’ego - z prezydenturą włącznie – wiedzieli wszyscy. Była też nieustanną inspiracją. Krótko po ślubie senator musiał przejść dwie operacje kręgosłupa. Przeszywający ból był wynikiem urazu, jakiego doznał jeszcze podczas II wojny światowej. W trakcie rekonwalescencji Jackie namówiła męża, by napisał książkę o amerykańskich senatorach, ryzykujących karierę polityczną walką o wartości, w które wierzyli. Tak powstały nagrodzona Pulitzerem "Profiles in Courage".
Bardzo pragnęła zostać matką. Niestety, w 1955 roku poroniła, a rok później urodziła martwą dziewczynkę. Dopiero w listopadzie 1957 roku, gdy Kennedy po raz drugi ubiegał się o urząd senatora, urodziła córkę Caroline. Podczas kampanii wyborczej w 1958 roku para pokazywała się razem. Obecność Jackie na spotkaniach wyborczych podwajała tłum zgromadzonych.
Dwa lata później Kennedy ogłosił start w wyścigu do Białego Domu. Jackie towarzyszyła mu w podróżach i spotkaniach wyborczych. Przyszła pierwsza dama USA, mówiąca płynnie po hiszpańsku i francusku, publicznie przemawiała również po włosku i… po polsku. Po kilku tygodniach, gdy okazało się, że jest w kolejnej ciąży, lekarze zalecili odpoczynek. Mając na uwadze śmierć pierwszego dziecka i cesarskie cięcie przy narodzinach Caroline, Jackie dostosowała się do wskazań. Ale nie próżnowała. Z Georgetown odpowiadała na listy prasy i wyborców. Nagrywała spoty, udzielała wywiadów i prowadziła kolumnę "Campaign Wife". To dzięki niej przemowy kandydata na prezydenta były wypełnione cytatami z literatury i zawierały wiele odniesień do historii powszechnej.
Już w trakcie kampanii przyszła pierwsza dama zapraszała na spotkania z mężem artystów. To ona zainicjowała publiczne wspieranie polityków przez wybitne postacie kultury.
" Witamy w Domu Narodowym”
8 listopada 1960 roku John F. Kennedy został 35. prezydentem USA. 17 dni później urodził się John Fitzgerald Junior. W wieku 31 lat Jackie została amerykańską pierwszą damą i po raz drugi matką. Jeszcze przed przeprowadzką do Białego Domu jasno deklarowała, że jej priorytetem jest wychowanie dzieci oraz chronienie prywatności rodziny. - Będę przede wszystkim matką i żoną, w drugiej kolejności pierwszą damą - twierdziła. Dziś wiemy, że przemeblowała nie tylko Biały Dom, ale również zmieniła wizerunek pierwszej damy. Okazała się postacią wyrazistą, przebojową i szalenie medialną, mimo że nigdy nie wychodziła z cienia męża.
Przed inauguracją prezydentury męża zarządziła remont nie tylko części mieszkalnej, ale także historycznych przestrzeni Białego Domu. Ponadto przeprowadziła inwentaryzację magazynów rządowych, dzięki czemu udało się odnaleźć wiele zabytkowych mebli wyniesionych ze słynnego budynku. Kolejnym sukcesem Jackie było wprowadzenie tzw. prawa publicznego, które zabezpieczyło majątek siedziby amerykańskich prezydentów.
14 lutego 1962 roku kilkadziesiąt milionów Amerykanów po raz pierwszy w historii dzięki telewizji mogło zwiedzić Biały Dom. - Witamy w Domu Narodowym, który mamy zaszczyt nazywać naszym domem - powitała ich Jackie Kennedy. Za program zrealizowany ze stacją CBS, jako jedyna amerykańska pierwsza dama, otrzymała honorową nagrodę Emmy. Dzięki niej Biały Dom był nie tylko politycznym centrum USA, ale także przestrzenią artystyczną.
"Nie chcę być nazywana pierwszą damą. To brzmi jak osiodłany koń"
Była jedną z najbardziej wpływowych postaci w administracji prezydenta Kennedy’ego. Oczywiście nieoficjalnie. Doradzała mężowi w wielu kwestiach, o czym świat dowiedział się po jej śmierci. Miała własne, czasem dość radykalne zdanie o najważniejszych ówczesnych politykach.
Podczas prezydentury Kennedy'ego Jackie wzięła udział w największej liczbie oficjalnych podróży zagranicznych spośród dotychczasowych pierwszych dam. Po wylądowaniu w Paryżu zachwyciła tłum, przemawiając w języku gospodarzy i wykazując się również znajomością historii Francji. Podsumowując tę wizytę, magazyn "Time" zachwycał się pierwszą damą, dodając, że „był tam też facet, który jej towarzyszył”. Sam Kennedy żartował: "Jestem tym człowiekiem, który towarzyszył Jacqueline Kennedy w wizycie w Paryżu - i świetnie się bawił!"
W Wiedniu para prezydencka spotkała się z Nikitą Chruszczowem. Poproszony o podanie ręki prezydentowi USA na potrzeby zdjęcia, przywódca ZSRR oznajmił: "Chciałbym najpierw podać rękę jej". Później Chruszczow posłał Jackie szczeniaka - potomka Striełki (psa wysłanego w kosmos).
Nie lubiła, gdy ktoś mówił o niej, używając określenia "pierwsza dama". - To brzmi jak osiodłany koń - wyjaśniała.
"Stał się legendą, chociaż wolałby być człowiekiem"
Gdy kryzys kubański został zażegnany, pierwsza para Ameryki ogłosiła kolejną dobrą wiadomość - Jackie zostanie po raz trzeci matką. Prezydentowa ograniczyła swoje obowiązki w stolicy. Większość wiosny i lata 1963 roku spędziła w wynajętym domu w stanie Massachusetts. Pięć tygodni przed planowanym terminem, 7 sierpnia, trafiła do na stół operacyjny. Patrick Bouvier Kennedy urodził się z poważnymi powikłaniami wewnętrznymi i po 39 godzinach zmarł. U zrozpaczonej Jackie zdiagnozowano depresję.
Według biografów tragedia zbliżyła małżonków i scaliła rodzinę. W drugiej połowie 1963 roku Jackie i John byli szczęśliwi jak nigdy wcześniej. Mąż otoczył Jackie troskliwą opieką. Wtedy też przyjaciel Kennedy'ego - grecki miliarder Aristotelis Onassis - zaoferował parze prezydenckiej wypoczynek na jego jachcie. Kennedy zarezerwował czas na wyjazd, zrezygnował jednak ze względu na oburzenie demokratów. Stwierdził wtedy, że rejs jachtem Onassisa zrobi dobrze załamanej żonie. Jackie pojechała. Czy coś się wtedy wydarzyło między tym dwojgiem? Nie wiadomo.
Wróciła 5 dni przed zaplanowaną wizytą pary prezydenckiej w Teksasie. Była to pierwsza krajowa podróż tego typu, w której miała wziąć udział. Na lotnisku w Dallas wita ich wiwatujący tłum. Jackie zauważa później po raz pierwszy, że w Teksasie otrzymała nie jak dotąd żółte, ale czerwone róże.
Ma na sobie piękny, jasnoróżowy kostium z granatowym kołnierzem i złotymi guzikami. Został uszyty w nowojorskim butiku według projektu Chanel. Z lotniska prezydencki konwój ma przejechać do miejsca, w którym zaplanowano wystąpienie Johna Kennedy'ego.
W pewnym momencie padają strzały. Jedna z kul trafia Kennedy'ego w kark, druga w głowę, odłupując fragment czaszki. Jackie trzyma w rękach głowę męża i patrzy, jak jasnoróżowy kostium nasiąka krwią. Nie zdejmie go jeszcze przez wiele godzin, nawet wówczas, gdy już wie, że lekarze nie zdołają uratować męża. - Nie! Chcę, by widzieli, co zrobili Jackowi – krzyknie, gdy żona zaprzysiężonego na nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych jeszcze w dniu zamachu Lyndona Johnsona zasugeruje zmianę stroju. Lady Johnson zanotuje później w pamiętniku: "Pani Kennedy była wybrudzona krwią. Jedna noga była nią całkowicie pokryta, a jej prawa rękawiczka była cała we krwi - krwi jej męża. To był najbardziej przejmujący widok - ta nieskazitelna, znakomicie ubrana kobieta, pokryta krwią".
Rok później, w artykule wspomnieniowym o mężu Jackie Kennedy napisze: "Stał się legendą, chociaż wolałby być człowiekiem".
Publiczna grzesznica
Dwa tygodnie po śmierci męża Jacqueline Bouvier Kennedy wraz z dziećmi opuszcza Biały Dom. - Nic do mnie nie należy. Nie mam nic, co mogłabym zatrzymać - powie po latach. Następca zamordowanego męża - w podzięce za zasługi dla kultury amerykańskiej - oferuje jej urząd ambasadora USA w Paryżu. Jackie odmawia, rezygnuje też z objęcia placówek w Meksyku i w Wielkiej Brytanii. Znika z życia publicznego. Pojawia się tylko na uroczystościach związanych z upamiętnieniem jej męża.
W czerwcu 1968 roku zastrzelony zostaje Robert Kennedy, który pełni rolę przybranego ojca Caroline i Johna Juniora. Po zamachu na "Bobby'ego" Jackie wpada w panikę. - Jeśli chcą wymordować Kennedych, to moje dzieci są kolejnym celem - stwierdza. Koniecznie chce je wywieźć z Ameryki.
Taką szansę stwarza poślubienie wieloletniego przyjaciela rodziny – Aristotelia Onassisa, który oświadcza się jej po miesiącach wypłakiwania się Jackie w jego szerokich ramionach. Po ślubie przyjmuje nazwisko męża - Jacqueline Onassis. Przeprowadza się z dziećmi na jego prywatną wyspę. Traci ochronę Secret Service oraz tytuł wdowy po amerykańskim prezydencie. Publiczna debata na temat ewentualnej ekskomuniki Jackie przez Kościół katolicki - Onassis jest przecież rozwiedziony - jest kuriozalnym finałem reakcji na jej nowe małżeństwo. Była pierwsza dama okrzyknięta zostaje "publiczną grzesznicą”. Nawet brytyjska pyta: ”Dlaczego Jackie poślubiła Onassisa? I odpowiada: ”Są ku temu MILIARDY powodów”.
Przez kolejne lata małżonkowie mieszkają w sześciu rezydencjach w USA, Grecji i we Francji. Między Aristotelisem a Jackie dochodzi do licznych kłótni. Prasa bulwarowa sugeruje nawet, że miliarder stosuje przemoc wobec żony. Nie zdecydują się jednak na rozwód. W 1975 roku Onassis umiera, a owdowiała po raz drugi Jacqueline wraca do USA.
- Aristotelis Onassis uratował mnie w momencie, kiedy moje życie było wypełnione przez cienie. Zabrał mnie do świata, gdzie można było odnaleźć radość i miłość. Przeżyliśmy razem wiele pięknych chwil, za które będę mu wiecznie wdzięczna – oświadcza publicznie.
Chociaż nie musi, wraca do pracy. Stawia na prestiżowe wydawnictwa z Nowego Jorku. Chce spełnić swoje marzenie i zredagować biografię byłego kochanka – Franka Sinatry (we wspomnieniach nazywał ją "drugą największą zdobyczą"). Nie udaje się. Udaje się jej jednak w 1988 roku przygotować jedną z najważniejszych biografii Michaela Jacksona – "Moonwalk".
Mężczyźni, których kochała?
Zawsze mówiono i pisano chętnie o romansach Johna Kennedy’ego. Jacqueline Kennedy pilnie strzegła swojej prywatności. W jej biografiach mnóstwo jest jednak sugestii odnośnie „bliskich relacji” z innymi partnerami. Część z nich to konfabulacja, niektóre potwierdza jednak otoczenie.
Bliskość między Jackie oraz Robertem "Bobbym" Kennedym zawsze była obiektem plotek. To właśnie on był przy niej w szpitalu, gdy po raz pierwszy poroniła. O ich romansie mówiło się także po śmierci prezydenta. Młodszy brat zabitego Johna pełnił oficjalnie rolę opiekuna osieroconych dzieci i wspierał wdowę w działaniach upamiętniających spuściznę męża, choć sam także był mężem i ojcem. Z Ethel Skakel doczekali się aż jedenaściorga dzieci.
Ślepo zakochany w niej był także drugi z braci Johna – Edward. - Kochałem się w Jackie od samego początku - miał wyznać kiedyś. - Kiedy John zginął, wiedziałem, że spotyka się z Bobbym. To mnie nie powstrzymywało. Edward, najmłodszy z Kennedych, stal przy Jackie w trakcie każdego z jej kryzysów i był jedynym, na którego naprawdę mogła liczyć.
Robert i Edward Kennedy nie byli jednak jedynymi mężczyznami, z którymi romansować miała Jackie. Darwin Porter oraz Danforth Prince w wydanej w 2014 roku książce "Jacqueline Kennedy Onassis, A Life Beyond Her Wildest Dreams" opisali szczegółowo jej romanse. Ponoć namiętny związek połączył ją z aktorem Williamem Holdenem. Był zaplanowaną zemstą na Johnie za jego zdrady. Zresztą Jackie uważała męża za kiepskiego kochanka. - Oczekiwał szybkich numerków, a potem wracał do telefonu, przez który rozmawiał z jakimiś głupimi politykami. Gdy kończył się kochać ze mną, odwracał się na bok i od razu zasypiał - żaliła się przyjaciółce.
Wśród jej kochanków Jackie miały być najsłynniejsze gwiazdy Hollywood. Padają takie nazwiska jak: Frank Sinatra (to akurat potwierdzał on sam), Warren Betty, Paul Newman i Gregory Peck. Dwaj ostatni wstępowali w związki małżeńskie tylko raz, przeżyli ze swoimi żonami całe życie i nigdy nie słyszano o ich romansach. Dlatego wiarygodność autorów książki podają w wątpliwość nawet tak plotkarskie tytuły jak „Daily Mail”.
Rzekomy romans opisać miał także w pierwszej wersji swojej autobiografii Marlon Brando. Rzecz dotyczyła zdarzenia z 1964 roku, kiedy to pijany Marlon z Jackie uciekali przed prasą z waszyngtońskiego Jockey Club. Trafili ponoć do jej domu, gdzie mieli tańczyć potem w półmroku. Jackie była mocno wtulona w aktora. Podobno oczekiwała jakiegoś ruchu z jego strony, a w końcu sama przejęła inicjatywę. Noc mieli spędzić na sofie w salonie. Zważywszy jednak na to, iż kochanki Brando wspominały go jako "najbardziej dyskretnego faceta w Ameryce", a epizod zniknął z późniejszych wydań biografii, nie musi to być prawdą.
Strażniczka pamięci
Wizerunek Jacqueline Kennedy Onassis w świadomości jej rodaków oddają trzy słowa: inteligencja, piękno i wdzięk. Wszystkie opiniotwórcze redakcje w USA uznają ją za jedną z najbardziej inspirujących Amerykanek XX wieku.
Kiedy w trakcie kampanii prezydenckiej krytykowano ją za wydawanie tysięcy dolarów na kreacje od francuskich kreatorów, ustąpiła i zaczęła ubierać się u rodzimych krawców. Łączyła dwa najważniejsze trendy mody lat 50. i 60. - modę według Chanel i tzw. New Look Christiana Diora.
Na swoją słabość do mody i pięknych rzeczy zwracała uwagę wielokrotnie i w różnych kontekstach. Czasami zabawnych. - Seks jest zły, ponieważ gniecie ubrania - zażartowała publicznie. Wśród mód i trendów, jakie zapoczątkowała, była m.in. ta na wytaliowane sukienki o szerokich ramiączkach i z dekoltem w łódkę. Wypromowała też modę na wełniane płaszcze ozdobione paskiem i duże okulary przeciwsłoneczne. Doczekała się torebki nazwanej swoim imieniem, zaprojektowanej przez dom mody Gucci.
Zimą 1994 roku Jackie wybrała się do lekarza. Podejrzewała, że ma grypę. Badania wykazały zaawansowanego chłoniaka złośliwego, umiejscowionego w układzie limfatycznym. Chociaż rokowania były dobre, w kwietniu choroba nasiliła się. Jacqueline Kennedy Onasis zmarła 19 maja 1994 roku. Spoczęła na cmentarzu narodowym w Arlington obok swojego pierwszego męża Johna F. Kennedy’ego. W miejscu, które sama dla niego starannie wybrała.
Wśród jej licznych zasług dla amerykańskiej kultury, mody, instytucji pierwszej damy, etc. jest ta szczególna, górująca nad pozostałymi. To rola strażniczki pamięci o Johnie Kennedym, której udało się wykreować jeden z najtrwalszych mitów XX wieku. Jej słynny żakiet, poplamiony krwią zabitego męża, kolejne dekady przeleżał w specjalnym pomieszczeniu. Rodzina zdecydowała, że zostanie wystawiony publicznie dopiero w… 2103 roku. Taki warunek postawiła Caroline Kennedy, jedyna żyjąca spadkobierczyni.