Karierę i sukcesy artystyczne przyjmuje ze skromnością. Kiedy podczas Fryderyków zgarnął wszystkie statuetki w kategorii muzyki rozrywkowej, mówił: "czuję, jakby to było niesprawiedliwe, że dostałem tyle nagród". Taki jest 22-letni Dawid Podsiadło – jeden z najważniejszych piosenkarzy młodej sceny muzycznej w Polsce. W rozmowie z Eweliną Woźnicą opowiada między innymi o fascynacji Forrestem Gumpem, inspiracjach czerpanych z gier komputerowych i marzeniach – nie zawsze związanych z muzyką.
Ewelina Woźnica, TVN24: Wydaje mi się, że jesteś bardzo wrażliwą osobą. To pomaga czy przeszkadza w życiu?
DAWID PODSIADŁO: Z mojej perspektywy – pomaga, bo dzięki temu mogę docenić w sobie wszystko, na czym mi zależy. Czasami jest to też uciążliwe i męczące. Można wpaść w kilkudniową panikę, strach przed światem zewnętrznym i w ogóle istnieniem. Mimo wszystko wrażliwość oceniam na plus. Trudniej się z nią żyje, ale częściej można patrzeć na siebie w lustrze i mówić, że jest spoko.
Przez niecałe pół roku sprzedałeś 55 tys. egzemplarzy krążka "Annoyance and Disappointment". Czy to dla Ciebie ważne, że fani nie tylko słuchają twoich piosenek w Internecie, ale też kupują twoje płyty?
To jest dla mnie bardzo ważne. Ogólnoświatową tendencją jest to, że fizyczne kopie praktycznie w coraz mniejszym stopniu się sprzedają. Cyfryzacja i digitalizacja sztuki staje się czymś naturalnym. Jednak ja zawsze bym chciał, żeby moje płyty "wychodziły naprawdę". Gdyby ukazywały się jedynie w Internecie, nie wierzyłbym, że mają miejsce. Wydaje mi się, że Internet jest wiotki w stosunku do tego, co mogę dotknąć i poczuć.
Czy czujesz, że masz pełną wolność w tworzeniu swojej muzyki?
Na każdym etapie do końca życia będzie to podstawowy warunek tego, bym w ogóle mógł zacząć pracować nad jakimś projektem. Mogę się godzić na różnego rodzaju ograniczenia, ale nie mógłbym tworzyć, czując, że nie jestem wolny.
Kim jest mężczyzna z okładki twojego ostatniego albumu? Większość osób myśli, że to Twoje zdjęcie.
To biblijny Dawid, który został namalowany 131 lat temu przez szwedzkiego malarza Juliusa Kronberga. Moja okładka to fragment obrazu "David och Saul".
Jak go znalazłeś?
Jakiś czas temu dostałem wiadomość na portalu społecznościowym. Ktoś napisał, że jestem w jego książce od polskiego. Uznałem, że to bardzo śmieszne, bo ten człowiek faktycznie wygląda jak ja. Później, kiedy zaczęliśmy przygotowywać płytę, wspomniałem o tym obrazie. Ktoś zaproponował, żeby pokazać to na okładce albumu. Zgodziłem się, że to faktycznie bardzo dobry pomysł.
Trochę zmieniłeś sceniczny wizerunek – gdzie podziały się twoje bujne włosy?
Chciałem upodobnić się do Forresta Gumpa, ponieważ robiliśmy teledysk do utworu "Forest". Myślałem nawet, żeby całkowicie się obciąć, ale poszedłem na kompromis.
Dlaczego Forrest Gump stał się dla ciebie inspiracją?
To jeden z piękniejszych filmów, jakie widziałem. Nigdy nie miałem okazji przeczytać książki. Muszę kiedyś się za to zabrać. Jest to postać, która przede wszystkim jest dobrym człowiekiem. Lubię myśleć, że do mnie te cechy również pasują.
Dokąd tak biegniesz w tym klipie?
W dosłownym znaczeniu finalnym celem mojej podróży jest jakaś elektrownia. Jednak tak naprawdę wydaje mi się, że biegnę pożegnać się z błędem, jaki popełniłem jako bohater teledysku. Chociaż robiąc ten klip, nie mieliśmy ogromnego ciśnienia na treść i tajną historię, którą odkrywa się, oglądając teledysk 10 razy z rzędu. W poprzednich klipach zdarzało nam się głęboko ukryć jakieś przesłanie. Tutaj przede wszystkim postawiliśmy na wrażenia estetyczne. Chodzi o uśmiech przy oglądaniu i wolność, którą moim zdaniem osiągnęliśmy w połączeniu z piosenką. To ładnie ze sobą współpracuje i ostatecznie tworzy fajną całość.
A czemu biegnie z tobą gromada psów?
Pomagamy dwóm organizacjom, które zajmują się psiakami. Mam nadzieję, że to co uzbieramy z wyświetleń teledysku, właśnie im się przyda.
Mówisz, że film Roberta Zemeckisa cię zainspirował, a czy często inne filmy są dla ciebie natchnieniem?
Jak każda życiowa sytuacja, tak też sztuka wpływa na mnie i inspiruje do działania. Czy filmy częściej niż inne rzeczy? Chyba nie.
Podobno sam chciałbyś zagrać w filmie, a nawet nakręcić własny?
To prawda. To jedna z moich pasji. Na razie jeszcze niezrealizowanych, ale nie mogę się już doczekać poważnej roli albo pracy nad filmem.
Skąd jeszcze czerpiesz inspiracje?
Z bardzo wielu miejsc, ale prawdopodobnie z muzyki najwięcej. Może na drugim miejscu postawiłbym gry wideo.
W jaki sposób zamiłowanie do gier komputerowych można wykorzystać w twórczości?
Jeśli chodzi o bezpośrednie przełożenie, to po prostu: nazwy moich płyt to fragmenty zdań wypowiedzianych przez bohaterów gier. Niektóre wersy w moich tekstach również mają genezę właśnie w tym fantastycznym, wirtualnym świecie.
A masz poczucie, że prywatnie i zawodowo biegniesz "w dobrą stronę"?
Myślę, że tak. Jednak "dobra strona" z mojej piosenki jest w rzeczywistości złą stroną. To usprawiedliwienie dla głównego bohatera do tego, że cały czas podejmuje złe decyzje i krzywdzi innych ludzi. W takim kierunku na pewno nie podążam.
Nie wydaje ci się, że tekst tej piosenki jest w obecnej sytuacji politycznej jeszcze bardziej aktualny?
Na pewno można ją dopasować do wielu wydarzeń, które mają teraz miejsce w naszym kraju. Jednak wydaje mi się, że zawsze można było. Mieszkańcy planety Ziemia, którzy są teoretycznie najbardziej inteligentni, mają tendencję do szerzenia zła i krzywdzenia innych ludzi. Myślę, że niestety zawsze aktualne będzie poniżanie i niszczenie psychiczne i fizyczne słabszych osób. Ten tekst nie musi mieć teraźniejszego społeczno-politycznego kontekstu, ale jak najbardziej może.
A czym się inspirowałeś, tworząc tę piosenkę?
Między innymi spaleniem tęczy na warszawskim placu Zbawiciela i innymi sytuacjami, które szerzyły agresję i zachowania kontrowersyjne. Inspirowało mnie opisanie podejścia do świata osób, które bardziej chcą niszczyć niż budować albo bardziej zamykać się niż otwierać. Na pewno zahaczyłem o to, co dzieje się w naszym otoczeniu i co mogę obserwować jako młody człowiek – jak moi rówieśnicy szanują życie i jego wartości.
Czemu nie chcesz być głosem swojego pokolenia?
Wydaje mi się, że jeśli ktoś chce być "głosem pokolenia", kończy jako dyktator albo tyran. Dyktuje warunki, jak ktoś powinien żyć. Ja nigdy nie powiem, że mój sposób na życie i moja wizja tego, jak ludzie powinni się zachowywać, jest słuszna. Mnie się tak wydaje, bo po prostu nie szukam spięć z innymi osobami. Staram się wszystko rozładowywać rozmową lub jej brakiem. Generalnie wierzę w miłość, bliskość i uśmiech. Dokładnie w uśmiech zewnętrzny, a wewnętrzny smutek, bo smutek jest bardzo oczyszczający i pozwala docenić wartość życia. Jestem przecież dzieckiem... Nie mogę być głosem kogokolwiek, tylko głosem samego siebie. Będę mówił o tym, co mnie boli i co kocham moją muzyką.
Co spowodowało, że w tak młodym wieku myślisz i mówisz w tak dojrzały sposób?
Mój brat i mamcia. Im jestem wdzięczny za to, że napakowali we mnie mnóstwo cennych wartości, które, jeśli znajdą się w środku, muszą w efekcie zmienić cię w gościa trochę bardziej poważnego.
Co jeszcze jest ważne?
Ważne jest, żeby być szczerym i szanować innego człowieka – niezależnie od tego, skąd pochodzi. Nie chodzi tylko o geograficzne miejsce. Dużo też daje samokrytyka, kiedy popełniasz błędy i starasz się później ich unikać. To bardzo proste zasady, ale warto o nich pamiętać i według nich żyć.
Mama jest bardzo ważną osobą w twoim życiu. Jak wygląda wasza relacja po tym, jak przeprowadziłeś się z Dąbrowy Górniczej do Warszawy?
Staramy się codziennie rozmawiać. Czasami jakiś dzień wymknie się spod kontroli przez obowiązki mojej mamy lub moje. Jednak cały czas jest bardzo zainteresowana tym, co się u mnie dzieje. Staram się jej przekazywać tylko pozytywne informacje, nie męczyć jej i nie smucić jakimiś trudnymi tematami, z którymi też oczywiście mam na co dzień do czynienia.
A trudno utrzymać związek z narzeczoną po tylu zmianach, jakie zaszły w Twoim życiu?
Jest trudno. Nie wiem, czy trudniej niż w innych warunkach, bo ich nie doświadczyłem. W trakcie naszego długoletniego związku miałem dużo zmian w życiu. Długoletniego z perspektywy 22-latka, bo jesteśmy razem sześć lat. Wiele trudności napotykamy na naszej drodze, ale to wszystko da się przejść. Wydaje mi się, że związek dwójki ludzi jest bardzo ciekawym zjawiskiem. Dogadanie się i znalezienie kogoś, kto jest w stanie wybaczyć twoje błędy i da radę z prezentowaniem swoich błędów – to zawsze jest trudne, ale dajemy radę.
Co słychać w Curly Heads? Jakie są plany waszego zespołu?
Pogrywamy sobie, w wolnych chwilach pracujemy nad piosenkami. Każdy z chłopaków pracuje również nad swoją autonomiczną ścieżką życiową, a kiedy nadejdzie moment, to nagramy płytę.
Przez ostatnie trzy lata ukazały się trzy twoje płyty. Czy nadal masz zamiar pracować tak intensywnie?
Nie mam zamiaru zwalniać, ale możliwe, że w tym roku żaden krążek autorski się nie pojawi. Będę miał przerwę wydawniczą. Niestety.
Jakie są Twoje marzenia niezwiązane z muzyką?
Móc w spokoju i szczęściu być każdego dnia blisko ludzi, których kocham. A inne rzeczy ogarnę.
DAWID PODSIADŁO – urodził się w 1993 r. w Dąbrowie Górniczej. Jest piosenkarzem i autorem tekstów. Jego kariera nabrała tempa po zwycięstwie w programie TVN "X Faktor". Przez ostatnie trzy lata wydał dwa solowe albumy: "Comfort and Hapiness" oraz "Annoyance and Disappointment", a także krążek "Ruby Dress Skinny Dog", który nagrał z zespołem Curly Heads. W 2014 r. otrzymał cztery Fryderyki w kategorii "muzyka rozrywkowa". Został też laureatem Wiktorów w kategorii "gwiazda piosenki". Był również nominowany do Paszportów Polityki.