Jedni robią to z zemsty, inni dla sławy. Chcą złapać pedofila na gorącym uczynku i doprowadzić do jego skazania. Społeczeństwo im przyklaskuje, a socjologowie mówią o "prewencyjnym efekcie odstraszaniu pedofilów". Niepokoi się tylko policja, bo moda na wyręczanie funkcjonariuszy może w końcu źle się skończyć, a także prawnicy, którzy zwracają uwagę, że pedofila złapanego przez amatorów trudniej skazać.
~Jesteś połączony
Polowanie zaczyna się prawie zawsze tak samo. W internecie.
Są tu panowie z Warszawy?
A co byś chciała od takiego Pana?
hihi no nie wiem
pogadać bym chciała
na początekRozmowa 24-latka z "Gosią"
Sieć rzucona. Łowca wymyśla pseudonim, pod którym pojawia się na internetowym forum. Musi być nieco dziecinny, sugerujący wiek. Najlepiej z emotikonami - w końcu dzieci często ich używają.
Lubię jak dziewczyna konkretnie mówi czego jej trzeba, wtedy mogę jej dać wszystko czego zapragnie
A tajemnice zostamy na oment realnego spotkania... ;)
a ja wole jak facet wie co ma dać kobiecie i sięgłupio nie pyta:)Rozmowa 24-latka z "Gosią"
- Trzeba robić błędy, ignorować interpunkcję. Pedofil musi być przekonany, że z drugiej strony ekranu jest dziecko - opowiada nam Maciej, student Akademii Obrony Narodowej. Został łowcą niedawno, na początku grudnia. Razem z dwoma kolegami z uczelni chciał złapać pedofila na gorącym uczynku.
Udało się. Wymyślona przez nich "Olcia" szybko zwróciła na siebie uwagę internautów. Był wśród nich "dyskretny.31.". Jak się później okazało, wojskowy pilot.
a mi pozwolosz sie tam podotykać?
ale to będzie sekret i nie powiesz nikomu?
pewnie że tak :)Rozmowa 24-latka z "Gosią"
Sława
"dyskretny.31" został złapany już kilka godzin po tym, jak po raz pierwszy napisał do "Oli". Studenci umówili się z nim przy jednym z rond w Rembertowie.
- Kiedy nas zobaczył, próbował krzyczeć "ratunku". Żeby postronni myśleli, że został napadnięty - tłumaczył kilka minut po zatrzymaniu Maciej.
Razem z kolegami obezwładnił mężczyznę i wezwał policję. Kiedy okazało się, że "dyskretny.31" to żołnierz z 1. Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie, funkcjonariusze przekazali sprawę Żandarmerii Wojskowej,
Film z jego zatrzymania znalazł się w sieci, a autorzy zostali szybko bohaterami.
Bardzo dobra akcja chlopy!
~obywatel
i dobrze. Dobrze, że komuś się chce na nich polować.
~StachoKomentarze internautów pod wpisem jednego z "łowców"
Wpis jednego z "łowców", który przybliżał kulisy zatrzymania "dyskretnego.31", polubiło 2500 osób.
Jeszcze większą popularnością cieszył się Rafał Jarząbek. Youtuber, który zatrzymał "SzlifierzaMarzeń" - 24-latka pracującego w kancelarii adwokackiej. Ponad 1,2 miliona osób zobaczyło film, na którym pokazuje krok po kroku, jak zrealizował prowokację.
Złapany, podobnie jak "ofiara" trzech studentów, też chciał seksu. Spodziewał się, że "Gosia" z drugiej strony ekranu ma 13 lat.
a tobie nie przeszkadza że ja mam 13?
skoro nadal piszemy i się nie rozłączyłem to chyba nie, prawda?Rozmowa 24-latka z "Gosią"
"SzlifierzMarzeń" dłużej niż zatrzymany przez studentów "dyskretny.31" utrzymywał kontakt z wymyśloną dziewczynką. Po internetowej pogawędce zaczęły się wiadomości SMS, w końcu zdjęcia.
- Wysłał mi fotografie swojego przyrodzenia. Dodał, że to "na zachętę" - opowiada autor prowokacji.
Na spotkanie umówił się na warszawskim Dworcu Centralnym. Towarzyszył mu funkcjonariusz policji i znajoma. To ona rozmawiała ze "SzlifierzemMarzeń" przez telefon. Zatrzymany przez niego 24-latek siedzi dziś w areszcie.
Jednym z najbardziej doświadczonych "łowców" jest wrocławianin, Krzysztof Dymkowski. Chwali się, że dzięki niemu w ręce policji tylko w tym roku wpadło co najmniej 28 pedofilów. Podkreśla jednak, że jego aktywność nie ma nic wspólnego z modą na prowokacje. Za "łowienie" wziął się po tym, kiedy kilka lat temu córkę jego przyjaciółki skrzywdził dorosły mężczyzna.
- Dziecko jest święte. Jeżeli ktoś je skrzywdzi, rana zostanie na zawsze – opowiada Dymkowski.
Kara
Przeciez oboje chcemy tez seksu, prawda? Zobaczysz jaki potrafie byc delikatny i zarazem dobry w lozku
SMS "SzlifierzaMarzeń" do "Gosi"
24-latek zatrzymany przez Rafała Jarząbka trafił do aresztu na trzy miesiące. W trakcie przesłuchania przyznał się, że już wcześniej miał do czynienia z małoletnimi. Postawiono mu zarzuty.
- Jeden dotyczył uwodzenia małoletniej, drugi przesyłania tej samej małoletniej treści o charakterze pornograficznym, trzeci natomiast obcowania płciowego we wcześniejszym okresie z małoletnimi. Mężczyzna przyznał się do wszystkich zarzutów - poinformował Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. 24-letniemu mężczyźnie grozi od 2 do 12 lat więzienia.
znasz jakieś dyskretne miejsce na rembertowie gdzie będziemy mogli stanąć samochodem?
"Dyskretny.31." pisze do "Olci"
31-latek "złowiony" przez studentów usłyszał zarzut tzw. nieudolnego (tzn. realnie niezagrażającego żadnej ofierze - red.) usiłowania popełnienia przestępstwa z art. 200, par. 2 o treści: kto za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej małoletniemu poniżej lat 15 składa propozycję obcowania płciowego, poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej lub udziału w produkowaniu lub utrwalaniu treści pornograficznych, i zmierza do jej realizacji, podlega karze.
31-latkowi grozi do dwóch lat więzienia. Do aresztu nie trafił, bo jak argumentowała prokuratura, nie zachodzi obawa matactwa.
- Na tego ostatniego chyba nic innego nie znaleźli. Zarzut słaby, ewentualna kara niewielka, w szczególności, że możemy mówić tylko o usiłowaniu nieudolnym popełniania czynu - komentuje mec. Bronisław Muszyński, ekspert prawa karnego.
Mecenas tłumaczy, że „nieudolność” polegała na tym, że z drugiej stronie ekranu de facto nie było dziecka. Muszyński podkreśla, że prowokacja sama w sobie to zbyt mało, żeby mówić o wysokiej karze. I nie ukrywa, że obrona pedofila schwytanego przez łowcę nie jest szczególnie skomplikowana.
- Jeżeli ofiarą nakłaniania do seksu jest wymyślona osoba, to zarzuty w sądzie mogą łatwo się rozmyć. Oskarżony może próbować tłumaczyć, że przejrzał zamiary "łowcy" i świadomie wprowadzał go w błąd i nigdy nie miał zamiaru współżyć z nieletnimi - tłumaczy mecenas.
Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy "strzał na ślepo" pozwoli trafić na aktywnego od jakiegoś czasu pedofila, któremu będzie można udowodnić niestety już całkiem realne spotkania z nieletnimi.
- W przypadku zatrzymania osoby w związku z przestępstwem seksualnym zazwyczaj przeglądamy jej telefony, komputery i dyski twarde - opowiada kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.
- Prawdopodobieństwo posiadania pornografii dziecięcej jest dużo wyższe niż w innych sytuacjach. Pedofil często stymuluje się takimi materiałami – dopowiada dr Aleksandra Robacha, seksuolog.
Jeżeli dojdzie do tego ewentualne rozsyłanie dziecięcej pornografii, zarzuty przedstawione przez prokuraturę mogą być dużo bardziej surowe, niż tylko za namierzenie przez "łowcę".
Prewencja jak show
Niezależnie od tego, jaka kara spotka poszczególne osoby zatrzymane przez "łowców", popularne akcje mogą mieć niebagatelne znaczenie prewencyjne.
- Polowanie na pedofilów jest w modzie. To o tyle dobrze, bo sam strach przed złapaniem i publicznym napiętnowaniem może odwieść wielu z nich od próby szukania ofiary - twierdzi dr Stanisław Kosmynka, socjolog.
Dlatego w niektórych krajach odbywa się internetowa łapanka na dużą skalę. W 2013 roku w internecie pojawiła się Sweetie. Wygląda jak 10-letnia Filipinka, ale w rzeczywistości jest awatarem w całości stworzonym w komputerze. Powstała na zlecenie organizacji Terre des Hommes, która przy pomocy awatara identyfikowała mężczyzn chcących zapłacić za oglądanie dziecka nago. Sąd w Australii skazał już pierwszego pedofila zwabionego w ten sposób, a autorzy wirtualnej dziewczynki dostali nagrodę roku w konkursie Dutch Design Award.
W sumie ze Sweetie skontaktowało się 20 tys. mężczyzn z 71 krajów, udało się ustalić dane i adresy tysiąca z nich. Najwięcej było mężczyzn ze Stanów Zjednoczonych (254), Wielkiej Brytanii (110) i Indii (103). Było też kilku panów z Polski, m.in. 50-latek z województwa śląskiego. Dane przekazano Interpolowi.
W Stanach Zjednoczonych łapanie pedofilów stało się rozrywką dla mas. W sieci MSNBC przez kilka lat emitowany był program "To Catch a Predator". Był to rodzaj reality show, podczas którego twórcy łowili pedofila i umawiali się z nim na spotkanie. W wyznaczonym miejscu obok nieletniej dziewczynki lub chłopca czekała policja i ekipa telewizyjna. Zanim pedofil usłyszał rozmowę, musiał tłumaczyć się przed dziennikarzem.
Na ślepo
Podinspektor Jarosław Purwin jest szefem Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Szefuje funkcjonariuszom, którzy na co dzień namierzają pedofilów. Trzymają się procedur i wytycznych. Wszystko po to, żeby zebrany materiał dowodowy był na solidny i bez luk formalnych. Żeby obrońca pedofila był bezradny, a jego klient trafił za kratki.
Z funkcjonariuszami spotykamy się w ich gabinecie. Nie możemy podawać ich danych, żeby nie utrudnić im pracy w przyszłości. Kiedy pytamy ich, czy cieszą się, że "łowcy" próbują ich wyręczać przez chwilę się zastanawiają. Potem odpowiadają: "nie za bardzo".
- Proszę mnie dobrze zrozumieć. Ja doceniam szczytne intencje wielu z nich. Niestety "łowcy" działają "na czuja" – często bez jakiejkolwiek wiedzy o tym, na czym polega gromadzenie materiału dowodowego – zaznacza policjantka, która udziela nam wywiadu.
Błędy popełnione przez "łowców" mogą nie tylko oznaczać, że pedofil dostanie szansę na skuteczne oczyszczenie się z zarzutów przed sądem. "Łowienie" może skończyć się zarzutami dla samego "łowcy".
- Jest mnóstwo barier, których nigdy nie wolno przekraczać. Prowokacja, podczas której ktoś inicjuje kontakt, na siłę go podtrzymuje i świadomie zachęca do popełnienia przestępstwa, jest podżeganiem. Czyli przestępstwem, za które grozi taka sama kara jak za sprawstwo – wyjaśnia funkcjonariuszka.
Szkoda misiek ze nie piszesz. Nudzi mi się strasznie:)
Wiadomości wysyłane przez jednego z „łowców” do zatrzymanego później mężczyzny
Żeby prowokacja miała jakąś wartość, nie można też za wszelką cenę dążyć do łatwego "sukcesu".
- Jeżeli ktoś loguje się na erotyczny portal, to świadomie zwiększa szansę na to, że do "łowcy" odezwie się osoba szukająca seksu. Tyle, że nastoletnia dziewczynka nigdy nie powinna się na takim kanale znaleźć i z pewnością będzie to miało znaczenie podczas ewentualnego procesu – tłumaczy drugi z policjantów kryminalnych, którzy zgodzili się na rozmowę.
Ale zagrożenia związane z prowokacją internetową są niczym w porównaniu do tego, co dzieje się, kiedy "łowca" decyduje się na spotkanie w konkretnym miejscu. Niektórzy policję informują już po obezwładnieniu rzekomego pedofila.
- Wie pan, ja to tak oglądam te filmy w internecie i zastanawiam się, co by było, gdyby któryś z tych rzekomych pedofilów był uzbrojony albo nie był sam - komentuje policjant.
Co gorsza, niektórzy "łowcy" do swoich prowokacji używają dzieci. Tak jak kobieta z województwa łódzkiego, która w październiku wystawiła "na wabia" swojego 12-letniego syna. Policja o wszystkim dowiedziała się już po fakcie.
Podszedł do niego, ale po chwili pojawiłam się ja i sześcioro moich znajomych. Ten mężczyzna był kompletnie zaskoczony
Relacja matki 12-latka z zatrzymania podejrzanego o pedofilię
- Powiem tak. Jeżeli ktoś wpadł na trop osoby, która może być pedofilem, to dobrze. Ale niech te informacje zawczasu przekaże nam. Bo to, co potrafią robić „łowcy” potem, sprawia, że dla fachowców jest szalenie niepokojące – mówi nam na koniec policjantka.
* w tekście wykorzystano fragmenty rozmów internetowych oraz SMS-ów udostępnione w sieci przez "łowców pedofilów". Redakcja tvn24.pl zachowała oryginalną pisownię.