Ona: pochodząca z dobrej rodziny królowa seriali, z licznymi zawodami miłosnymi na koncie i coraz mniejszymi szansami na zagranie roli życia na dużym ekranie. On: twórca najpotężniejszego narkotykowego imperium na świecie, megaloman, kobieciarz, przez mieszkańców rodzinnego stanu kochany, przez resztę Meksyku nienawidzony. Co łączy Kate del Castillo i legendarnego "El Chapo"?
8 stycznia prezydent Enrique Peña Nieto odtrąbił wielki sukces: po 182 dniach udało się schwytać uważanego za najpotężniejszego bossa narkotykowego na świecie Joaquina "El Chapo" Guzmana. Jego druga już ucieczka z pilnie strzeżonego więzienia była dla meksykańskiego rządu ogromnym upokorzeniem. Tym bardziej że zwolennicy jego ekstradycji do Stanów Zjednoczonych od początku przekonywali, że wymknięcie się Guzmana z zakładu karnego w Meksyku jest tylko kwestią czasu.
Kurz po operacji żołnierzy piechoty morskiej, w czasie której pojmano "El Chapo", jeszcze nie opadł, gdy na jaw zaczęły wychodzić coraz bardziej nieprawdopodobne szczegóły dotyczące tropów, które doprowadziły śledczych do kryjówki Guzmana. Zgubić miały go megalomania i słabość do pięknych kobiet – a zwłaszcza jednej: Kate del Castillo, meksykańskiej gwiazdy serialowej, która zdaniem śledczych była obiektem fascynacji przestępcy.
Miała mu jednak przede wszystkim pomóc w spełnieniu wielkiego życiowego marzenia: realizacji opartego na jego życiorysie filmu. To właśnie ona doprowadziła do spotkania "El Chapo" z Seanem Pennem, które amerykański aktor opisał w przydługim i dość pogmatwanym tekście opublikowanym przez magazyn "Rolling Stone". Teraz wiadomo, że ani niefortunna wizyta Amerykanina w górskiej kryjówce Guzmana, ani pełne czułości wiadomości wymieniane z aktorką nie były głównymi tropami, dzięki którym udało się schwytać narkotykowego bossa. Na pewno jednak pomogły zacisnąć wokół niego pętlę. Sprawiły także, że nazwisko Kate del Castillo od miesiąca nie schodzi z czołówek mediów.
"Królowa Południa" szuka szczęścia
O przedmiotach, które odnaleziono w ostatniej kryjówce zajmowanej przez "El Chapo", krążą już legendy. Miały być wśród nich m.in. płyty DVD z telenowelą "Królowa Południa" ("La Reina del Sur"). Ten wyprodukowany przez amerykańską stację Telemundo hiszpańskojęzyczny serial na podstawie powieści Arturo Pereza-Revertego opowiada historię Teresy Mendozy, niewinnej dziewczyny z Sinaloa (rodzinny stan Guzmana). Po śmierci współpracującego z miejscowym kartelem narzeczonego bohaterka ucieka do Hiszpanii. Tam błyskawicznie zaczyna wspinać się po szczeblach przestępczej kariery, stając się królową narkobiznesu. W jej postać wcieliła się Kate del Castillo.
– Jesteśmy do siebie bardzo podobno – mówiła w wywiadach o swojej bohaterce. Była bardzo przekonująca, a jej kreację publicznie zachwalał autor powieściowego pierwowzoru Teresy, Arturo Perez-Reverte. "Królowa Południa" to zresztą nie jedyna produkcja, w której aktorka wciela się w rolę przestępczyni: w popularnym amerykańskim serialu "Trawka" zagrała szefową meksykańskiego kartelu; w telenoweli "Dueños del paraíso" była natomiast Anastasią Cardoną, która dzięki narkobiznesowej działalności zdobywa coraz większą władzę. Del Castillo zapewniała zawsze, że w przeciwieństwie do swoich bohaterek nie mogłaby się obracać w brutalnym świecie narkotykowych karteli.
Choć największą popularność przyniosły jej te właśnie produkcje, Kate zaczynała karierę od ról grzecznych dziewczynek i długo nie mogła z tym wizerunkiem zerwać. Pochodząca z zamożnej rodziny córka znanego meksykańskiego aktora Erica del Castillo wcześnie rozpoczęła karierę. W wieku ośmiu lat zadebiutowała w filmie "El último escape". Mimo że ojciec podobno nie wróżył jej kariery i wiązał raczej nadzieje z jej siostrą (która ostatecznie została prezenterką telewizyjną), to Kate połknęła filmowego bakcyla. W wieku 19 lat zagrała w serialu dla nastolatek "Muchachitas", dzięki któremu stała się rozpoznawalna.
Miała jednak dość tego, że producenci ciągle proponowali jej podobne role. Wyjechała więc do Stanów Zjednoczonych. – Chciałam grać w kinie – zwierzyła się w wywiadzie z 2012 r. W 2015 r. otrzymała amerykańskie obywatelstwo.
Wyjazd miał jej również pomóc w otrząśnięciu się po toksycznej relacji i bolesnym rozwodzie z meksykańskim piłkarzem Luisem Garcíą – Kate sugerowała kilkakrotnie, że w czasie ich związku była bita. Już w USA wzięła ślub ponownie, a jej wybrankiem został 10 lat młodszy przystojny aktor serialowy Aaron Díaz. Małżeństwo przetrwało jednak tylko dwa lata i od tego czasu życie uczuciowe aktorki stanowi dla mediów stałą pożywkę. Rozpisywano się o jej romansach m.in. z popularnym piosenkarzem Luisem Miguelem czy pierwszym latynoskim burmistrzem Los Angeles Antonio Villaraigosą. – Tak, mam adoratorów – przyznawała ze śmiechem w listopadowym wywiadzie dla tabloidu "Hola". Nie zdradziła jednak wtedy, że w tym samym czasie komplementy prawił jej najpotężniejszy boss narkotykowy świata.
Biedak, który stał się wrogiem publicznym nr 1
W życiorysie "El Chapo" trudno zazwyczaj odróżnić fikcję od rzeczywistości. Pełnej zgody nie ma nawet co do daty jego urodzenia (1954 lub 1957 r.). Pochodzi z biednej rolniczej rodziny z miejscowości La Tuna w zmarginalizowanym stanie Sinaloa. Naukę porzucił już w podstawówce. Zatrudnił się przy uprawach marihuany i maku, z których słynie tzw. Złoty Trójkąt rozciągający się pomiędzy stanami Sinaloa, Durango i Chihuahua.
Konsumpcja narkotyków w Stanach Zjednoczonych kwitła, więc zajęcie szybko okazało się lukratywne. Guzman zaczął pracować dla Miguela Angela Felixa Gallardo, nazywanego "Ojcem chrzestnym", jednego z założycieli Kartelu z Guadalajary, ówczesnego potentata w narkobiznesie. Młody "El Chapo" zajmował się początkowo dbaniem o dobre relacje z kolumbijskimi kartelami. Te zawarte wtedy korzystne znajomości potrzebne, by zdobywać kokainę, przydały mu się również później.
Pod koniec lat 80. schedę po Gallardo (został aresztowany w 1989 r.) podzielono na trzy mniejsze kartele: z Juárez, Tijuany i Sinaloa. Krwawa walka pomiędzy nimi na zawsze zmieniła oblicze Meksyku.
Na czele kartelu z Sinaloa z czasem stanął Joaquín "El Chapo" Guzman, czyniąc ze swojej organizacji gang narkotykowy, który swoim rozmachem przyćmił nawet imperium słynnego Kolumbijczyka Pabla Escobara. Zwrotną karierę "El Chapo" zawdzięcza podobno swojemu talentowi do biznesu i zimnej krwi, która pomagała mu bez mrugnięcia okiem wydawać wyroki na przeciwników. Kartel z Sinaloa stawał się coraz bardziej niebezpieczny i potężny, kontrolował ogromny kawałek narkotykowego tortu i najbardziej lukratywne trasy przemytu do Stanów Zjednoczonych. Walki o strategiczne miasta takie jak Tijuana czy Ciudad Juárez sprawiły, że spływały one krwią.
Mimo że w 1993 r. "El Chapo" trafił na ponad osiem lat do więzienia, kartel z Sinaloa cały czas rozszerzał swoje wpływy, operując w końcu na 60 proc. terytorium Meksyku. Żadna organizacja przestępcza w kraju nie działała na taką skalę i tak sprawnie nie odpierała wszelkich prób osłabienia. Żadna też z takimi sukcesami nie zajmowała się przemytem aż czterech głównych narkotyków: kokainy, marihuany, heroiny i metamfetaminy. Trafiają one nie tylko do Stanów Zjednoczonych, ale także do Europy czy Australii.
Sam Guzmán z fortuną szacowaną na miliard dolarów znalazł się na liście najbogatszych ludzi świata "Forbesa". Według amerykańskich śledczych w pranie pieniędzy zbijanych przez kartel z Sinaloa zaangażowanych jest kilkaset firm na całym świecie, 95 z nich ma siedzibę w Meksyku, 14 w jakimś momencie prowadziło interesy z rządem. "El Chapo" jest "staromodnym" narkotykowym bossem, a Sinaloa – w przeciwieństwie do powstałych w ostatnich latach karteli – nie zajmuje się wymuszeniami, porwaniami dla okupu czy przemytem ludzi.
Guzmana oskarża się o bezpośredni udział w co najmniej kilkuset zabójstwach. Zgodnie z danymi meksykańskiego Centrum Dochodzeń i Bezpieczeństwa Narodowego między 2006 a 2010 r. 84 proc. morderstw powiązanych z przestępczością zorganizowaną było skutkiem walk kartelu z Sinaloa z innymi grupami.
Tak wielka dominacja Sinaloa nie byłaby możliwa, gdyby nie kolejny znak rozpoznawczy "El Chapo": korupcja. Choć nikomu nie udało się udowodnić, jak wysoko sięgają macki Guzmana, to na pewno dotykają one wielu różnych szczebli: od policjantów przez żołnierzy po polityków. W czasie jego pobytu w więzieniu nie skupiono się na rozbiciu imperium, nie zajęto się też nigdy na poważnie jego finansami. Zgodnie z oficjalną wersją wydarzeń dotyczącą jego pierwszej spektakularnej ucieczki (2001 r.), przestępcy udało się wymknąć dzięki niezwykłej pomysłowości i sprytowi. Miał się bowiem ukryć w wózku z brudnymi ubraniami i w ten sposób wyjechać z terenu zakładu karnego. Wersja mniej wygodna dla meksykańskich władz głosi, że spryt nie był jednak tak bardzo potrzebny, bowiem przekupiona była niemal każda osoba, którą mógł spotkać na swojej drodze.
Po brawurowej ucieczce miał się ukrywać na terenie trudnego do spenetrowania Złotego Trójkąta. Według plotek swobodnie poruszał się jednak po terytorium całego kraju. Nie wiadomo, czy między bajki należy włożyć historie jak ta ze stanu Chihuahua, według której pewnego dnia Guzmán miał się pojawić w obstawie 100 ochroniarzy w jednej z restauracji. Obecnym tam osobom zabrano podobno telefony komórkowe i zabroniono opuszczać lokal przez dwie godziny. Później jednak "El Chapo" wspaniałomyślnie miał zapłacić za wszystkich gości.
Miłość i śmierć
Guzmán żenił się co najmniej trzy razy, jednak nie wyczerpuje to długiej listy jego wybranek. Ostatnio meksykańskie media żyły informacjami o jego rzekomym romansie z Lucero Sánchez López, zaledwie 26-letnią lokalną polityk z Sinaloa, należącą do rządzącej do 2012 r. Partido Acción Nacional. Podobno chętnie korzystał również z usług prostytutek. W czasie swojej pierwszej odsiadki w więzieniu zakochał się w odbywającej karę w tym samym zakładzie karnym Zulemie Hernández. Kilka lat później odnaleziono straszliwie okaleczone ciało kobiety. Na brzuchu, szyi, piersiach i pośladkach miała wyciętą nożem literę "Z" - symbol śmiertelnego wroga "El Chapo", kartelu Los Zetas.
Ze swoimi żonami Guzmán ma w sumie dziewięcioro dzieci. Obecna, była królowa piękności Emma Coronel, jest matką dwóch bliźniaczek, które są podobno oczkiem w głowie taty i jedną z jego największych słabości. W 2008 r. w ramach porachunków między kartelami w stolicy stanu Sinaloa Culiacán zastrzelono jego 22-letni syna Edgara. Na miejscu zbrodni śledczy znaleźli ponad 500 łusek po nabojach. Podobno w dniu pogrzebu w mieście nie można było znaleźć ani jednej czerwonej róży - "El Chapo" kupił bowiem 50 tys. kwiatów.
Z profilu psychologicznego opracowanego w czasie jego pobytu w więzieniu wynika, że kocha władzę. Psychologowie wskazali także, że ma kompleks niższości. Pochodzi z biednej rodziny, w dzieciństwie znęcał się nad nim ojciec, a rówieśnicy naśmiewali z powodu bardzo niskiego wzrostu (od słowa "chaparro" oznaczającego małą i krępą osobę wziął się jego słynny przydomek). Zauważono, że jest uparty, ma potrzebę przywództwa i kontroli nad swoim otoczeniem oraz tendencje do obsesji. Choć zabija bez skrupułów, ma wysokie mniemanie o swojej moralności i kreuje się na obrońcę słabszych. Kiedy czuje, że jest w niebezpieczeństwie, nie waha się, by złamać zawarte wcześniej sojusze. W raporcie wskazano, że potrafi być uwodzicielski i wielkoduszny; łatwo wywołuje poczucie lojalności wobec swojej osoby.
Aktorka i gangster
Losy Kate del Castillo i "El Chapo" po raz pierwszy splotły się w 2012 r. Aktorka zamieściła wtedy w mediach społecznościowych wpis, w którym informowała m.in., że nie wierzy w Kościół ani małżeństwo. Najwięcej emocji wywołał jednak fragment, w którym konstatowała, że "bardziej ufa Chapo Guzmanowi niż rządom, które ukrywają prawdę". Po tym wyznaniu z aktorką skontaktował się adwokat "El Chapo", który poprosił o jej adres. Wkrótce odebrała bukiet kwiatów. Gdy gangster po raz drugi trafił za kratki, pisali do siebie listy, w których mieli omawiać wymarzony projekt "El Chapo" – oparty na jego życiorysie film. Del Castillo miała się stać dla niego przewodniczką po Hollywood, ułatwiać kontakty z producentami i aktorami. Wraz z adwokatami Guzmana odbyła zresztą serię takich spotkań.
Po drugiej ucieczce Guzmana z więzienia mogli zabrać się do pracy. Był to też dobry pretekst, by wreszcie spotkać się twarzą w twarz. Z ujawnionych przez meksykańskie media przechwyconych esemesów wymienianych między adwokatem "El Chapo" a Kate wynika, że aktorkę uradowała wiadomość o odzyskanej wolności przestępcy. "Słyszałaś już"? – pytał prawnik. "Tak" - odpisała del Castillo. "Ja świętuję" – dodał adwokat. "Ja jeszcze bardziej" – zwierzyła się kobieta.
"Po raz pierwszy czuję, że ktoś mnie chroni"
Od tego czasu aktorka i gangster mogli sobie pozwolić na bardzo bezpośrednią komunikację, choć zachowywali pewne metody ostrożności. "Milenio" ujawnił część przechwyconych przez służby wiadomości, które wymieniali od września do listopada. "El Chapo" był wtedy jedną z najbardziej poszukiwanych osób na świecie. W esemesach z końca września uzgadniają ostatnie szczegóły dotyczące spotkania, które na łamach "Rolling Stone" opisał Sean Penn. "Nie wiesz nawet, jaka jestem podekscytowana, że w końcu cię poznam. Dziękuję ci za zaufanie. Starałam się zebrać poważną ekipę, ludzi szanowanych w Hollywood. Niezależnie od naszego projektu cieszę się, że będę mogła cię poznać osobiście" – emocjonowała się del Castillo. "Bardzo chcę cię poznać i zostać twoim przyjacielem. Jesteś najlepszym, co istnieje na tym świecie" – pisał gangster. Zapewniał też, że w czasie jej pobytu w Sinaloa wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. "Będę cię chronił lepiej niż własne oczy" – pisał. "Wzrusza mnie, kiedy mówisz, że mnie ochronisz. Nigdy nikt się mną nie opiekował. Dziękuję" – odpowiedziała Kate. "Po raz pierwszy czuję, że ktoś mnie chroni. Opowiem ci moją historię, kiedy będziemy mogli porozmawiać. Z jakiegoś powodu czuję się bezpieczna i wiem, że ty wiesz, kim jestem. Nie jako aktorka ani osoba publiczna, tylko jako człowiek" – zwierzała się w innej wiadomości.
Po spotkaniu pisali do siebie dalej, mimo podejrzeń, że ich komunikacja jest przechwytywana. Planowali kolejne spotkanie. Na to właśnie liczyły służby, które sądziły, że być może Kate zmobilizuje Guzmana do opuszczenia górskiej kryjówki i przeniesienia się do miasta. Tak też się stało.
Od czasu schwytania "El Chapo" chętna zazwyczaj do wyrażania swoich emocji w mediach społecznościowych del Castillo milczy. Podziękowała fanom za wsparcie i zapowiedziała, że kiedyś przedstawi swoją wersję wydarzeń. Na razie nie wiadomo więc, co skłoniło ją do zabrnięcia w znajomość z najbardziej poszukiwanym człowiekiem świata: czy było to uczucie, kaprys zblazowanej gwiazdy, potrzeba adrenaliny lub może chęć realizacji filmowego projektu życia.
Chwilowo losy obojga bohaterów nie wyglądają różowo. Guzmán znów trafił za kratki, w związku z czym ponownie pojawiła się groźba ekstradycji do Stanów Zjednoczonych, gdzie powtórzenie sukcesu poprzednich ucieczek może się okazać o wiele trudniejsze. Kate natomiast intensywnie interesuje się meksykańska prokuratura. Aktorkę wzięto pod lupę nie tylko z powodu jej kontaktów z "El Chapo", ale też firmy produkującej tequilę Honor del Castillo, którą niedawno założyła. Śledczy podejrzewają, że udziały w niej może mieć Guzmán. A jeśli tak, to Kate może zostać oskarżona o pranie brudnych pieniędzy.