"Drogi Panie Gordijewski". List Margareth Thatcher do byłego oficera KGB

Margareth Thatcher bardzo zależało na tym, by agent KGB uciekł z ZSRRWikimedia Commons

"…Drogi Panie Gordijewski, bardzo poruszył mnie Pański list i Pańskie słowa zrozumienia, jak trudna dla nas była decyzja w sprawie Pańskiej rodziny. To było naturalne, że zrobiliśmy wszystko, aby cała Wasza rodzina była razem. Ale musimy stanąć twarzą w twarz z faktem, z jakimi ludźmi mamy do czynienia. Musimy stanąć twarzą w twarz z faktem, że ich wartości są kompletnie różne od naszych…" – tak premier Margaret Thatcher rozpoczyna swój list do słynnego oficera KGB Olega Gordijewskiego, który wiele lat pracował dla brytyjskiego kontrwywiadu MI6 i w 1985 r. zdecydował się na brawurową ucieczkę z ZSRR do Wielkiej Brytanii.

W liście z początku września 1985 r. Żelazna Dama tłumaczy uciekinierowi z KGB, dlaczego Londyn nie jest w stanie przekonać Rosjan do zgody na wyjazd na Wyspy jego żony i córek. Dzięki odtajnionym właśnie w Londynie dokumentom rządu brytyjskiego z lat 80., możemy poznać nieznane dotąd kulisy głośnej ucieczki Gordijewskiego do Wielkiej Brytanii. Dokumenty ujawniono na mocy prawa, które daje możliwość upublicznienia archiwów 30 lat po ich powstaniu. Na części z nich pojawiają się jednak pieczątki wskazujące na to, że ze względów bezpieczeństwa, niektóre fragmenty dokumentów nadal są utajnione.

Wojna o agenta

Tłumaczenia pani premier Thatcher w sprawie rodziny Gordijewskiego to odpowiedź na wcześniejszy list zbiega z KGB, który dziękował Żelaznej Damie za starania brytyjskich władz, aby Moskwa zezwoliła na wyjazd do Londynu żonie Gordijewskiego i jego córkom.

Jednak Kreml i KGB nie mieli najmniejszych zamiarów wypuścić z rąk rodziny oficera, który zdradził ZSRR na rzecz Wielkiej Brytanii. Londyn liczył się zresztą ze scenariuszem, że Moskwa ostatecznie skusi Gordijewskiego do powrotu, gwarantując mu prawo do widzenia z rodziną.

Dokumenty rządu brytyjskiego wskazują, że mimo ciepłych słów pani premier do Gordijewskiego, rząd i dyplomacja brytyjska nie mieli żadnych złudzeń, że Moskwa zgodzi się na spotkanie zbiega z najbliższymi. W jednej z rekomendacji ambasady brytyjskiej przesłanej do Londynu przeczytać możemy, że ambasada jest przeciwna podnoszeniu sprawy rodziny przez Wielką Brytanię. Ta sprawa i tak nie zostanie rozwiązana po myśli Londynu, dlatego lepiej z niej zrezygnować i skoncentrować się na jak najlepszym wykorzystaniu możliwości powstałych po ujawnieniu przez Gordijewskiego tajemnic radzieckich operacji wywiadowczych na Zachodzie. Jednocześnie, zgodnie z rekomendacją, nie podnoszenie sprawy rodziny nie będzie oznaczać dalszego eskalowania napięcia w relacjach Wschód – Zachód.

Gorbaczow połączył rodzinę

W krótkim, jednostronicowym maszynopisie, skierowanym do premier Thatcher, Gordijewski opisywał, jak bardzo przeżywa rozłąkę z rodziną. "…Życie bez nich nie ma dla mnie znaczenia…" pisał, wyróżniając jednocześnie zrozumienie, że nie będzie można wymusić na Moskwie zgody na wyjazd żony i dzieci na Zachód. "…Proszę tak nie pisać, że życie nie ma znaczenia. Zawsze jest nadzieja…." – odpowiedziała mu emocjonalnie premier Thatcher, znana przecież jako twarda, bezkompromisowa Żelazna Dama.

Ostatecznie, pięć lat po ucieczce Olega Gordijewskiego na Zachód, zgodę na wyjazd do niego pani Gordijewskiej i córek wydał Michaił Gorbaczow. Jednak przeżycia związane z rozłąką małżonków były tak duże, że małżeństwo rozpadło się definitywnie już trzy lata po spotkaniu w Londynie.

Pakiet dokumentów z lat 1984 – 1985 pozwala nam także poznać szczegóły i okoliczności dwóch spraw. Po pierwsze, w jaki sposób premier Thatcher poinformowała najbliższych sojuszników, Waszyngton i Paryż, o ucieczce Gordijewskiego z ZSRR do Wielkiej Brytanii. Do prezydentów Stanów Zjednoczonych i Francji Żelazna Dama wysłała osobiste listy. W liście do R. Reagana zwróciła się go gospodarza Białego Domu ciepłymi słowami "Drogi Ron….", do F. Mitteranda pisała bardzo oficjalnie "…Panie Prezydencie….".

Amerykanie otrzymali od Brytyjczyków praktycznie wszystkie informacje otrzymane dzięki przejściu Gordijewskiego na zachodnią stronę. Te informacje przekazano jeszcze przed pierwszym, nadzwyczajnym szczytem Reagan – Gorbaczow (październik 1985 r.), co wzmocniło pozycję Amerykanów w rokowaniach z nowym radzieckim przywódcą (stał na czele radzieckiego państwa od wiosny 1985 r.). Francuzi otrzymali także bardzo obszerne materiały o Gordijewskim, specjalne tłumaczone w Anglii na język francuski. Po drugie, dzięki dokumentom dowiadujemy się, jak władze brytyjskie decydowały się na wydalenie z Wielkiej Brytanii dużej grupy dyplomatów i ekspertów radzieckich, których podejrzewano o szpiegostwo. Przez wiele dni w ścisłym gronie najważniejszych osób w państwie rozważano, jakie zyski i jakie szkody poniesie Wielka Brytania, wydalając grupę obywateli ZSRR.

Podobne mechanizmy wydalania podejrzanych o szpiegostwo istnieją do dzisiaj, zwłaszcza od czasu pogorszenia stosunków Moskwy z Zachodem po rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2014 r.

Gordijewski i prezydent USA Ronald Reagan w 1987 r.Mary Anne Fackelman | White House

Oleg Gordijewski był pułkownikiem KGB, który od 1974 r. współpracował z wywiadem brytyjskim, stanowiąc dla zachodnich służb niezwykle cenne źródło informacji. Po zdemaskowaniu go przez kagiebowskiego kreta w CIA, Aldricha Amesa, zdołał wymknąć się swoim towarzyszom i z pomocą Brytyjczyków uciec (w bagażniku auta przez Finlandię) do Londynu. Musiał jednak zostawić w kraju swoją rodzinę.

Do dziś mieszka w Londynie. Jest m.in. współautorem - wraz z Christopherem Andrew - jednej z fundamentalnych książek na temat historii KGB.

Autor: Jacek Stawiski, TVN24 Biznes i Świat / Źródło: TVN24 Biznes i Świat

Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons