Lider separatystów: Kijów utrudnia dochodzenie w sprawie malezyjskiego boeinga

Szczątki wraku malezyjskiego samolotu boeing 777 dotarły do Holandii

- Kijów w każdy możliwy sposób utrudnia dochodzenie w sprawie katastrofy malezyjskiego samolotu, nie chcąc ujawnić niekorzystnej dla władz ukraińskich prawdy o rzeczywistej przyczynie tego tragicznego wypadku - powiedział w czwartek Aleksandr Zacharczenko, premier samozwańczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL).

Lider separatystów skomentował w ten sposób dla agencji TASS raport rosyjskich śledczych z przesłuchania świadka, który twierdzi, że malezyjski boeing 777 został zestrzelony przez ukraiński myśliwiec Su-25. Mężczyzna jest pracownikiem bazy lotniczej w Dniepropietrowsku.

Śledczy przesłuchali mężczyznę po tym, jak w wywiadzie dla gazety "Komsomolskaja Prawda" powiedział, że widział, jak ukraiński samolot z rakietami klasy powietrze-powietrze wystartował w dniu katastrofy w kierunku rejonu operacji antyterrorystycznej w obwodzie donieckim. Dodał, że pilot maszyny nazywał się Władysław Wołoszyn. Informacjom tym zaprzecza Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, która zapewnia, że Wołoszyn nie latał w dniu, kiedy rozbił się boeing.

"Prawda niekorzystna dla Ukrainy"

- Każda forma prawdy o zestrzelonym samolocie i wszelkie bezstronne formy dochodzenia są niekorzystne dla Ukrainy - stwierdził Zacharczenko. - To dlatego (Ukraina) utrudnia dochodzenie w każdy możliwy sposób - ocenił. Zacharczenko przekonywał, że "DRL" nie jest odpowiedzialna za zestrzelenie samolotu z dwóch powodów: po pierwsze separatyści "nigdy by o czymś takim nie pomyśleli", bo "są ludźmi a nie zwierzętami", a po drugie - "nie mają odpowiednich środków technicznych", by zestrzelić samolot.

Dramat w niebie

Malezyjski boeing, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się 17 lipca. Wciąż nie jest znana dokładna przyczyna katastrofy, w której zginęło 298 osób. Najprawdopodobniej samolot został strącony rakietą ziemia-powietrze, odpaloną z terenów kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów. Rebelianci nie przyznają się do wystrzelenia pocisku.

Pod koniec października badający katastrofę holenderski prokurator Fred Westerbeke powiedział "Spieglowi", że nie dysponuje dowodami, które pozwoliłyby na wyciągnięcie wniosków co do przyczyn tragicznego wydarzenia. Oświadczył, że nadal uważa wersję mówiącą o zestrzeleniu boeinga przez rakietę ziemia-powietrze za najbardziej prawdopodobną, lecz zaznaczył, że brane są pod uwagę także inne możliwości.

Dwie trzecie pasażerów samolotu Malaysia Airlines stanowili Holendrzy. Wśród ofiar byli też obywatele Malezji i Australii. Wrak samolotu znajduje się obecnie w Holandii, gdzie jest poddawany szczegółowej analizie.

Autor: eos//rzw / Źródło: TASS, tvn24.pl