"Cudowne dzieciaki, bardzo fajnie sprzedawane w mediach". Książątka podbijają serca

Brytyjska rodzina książęca Kate i William z dziećmi w KanadziePAP/ EPA/ STR

Biegały, bawiły się balonami, puszczały bańki mydlane. Brytyjskie książęta, 16-miesięczna Charlotte i jej 3-letni brat George, podbili serca Kanadyjczyków. Podróż za ocean to pierwsza wizyta, na którą przyszły brytyjski król z małżonką zabrali oboje swych dzieci. I odnoszą rodzinny wizerunkowy sukces za sukcesem. W programie "Otwarcie dnia" w TVN24 BiS rozmawiali o tym Karolina Korwin-Piotrowska, dziennikarka TVN Style i dr Janusz Sibora, ekspert ds. protokołu dyplomatycznego.

Kanadyjczyków ujął wdzięk małych książąt. Dumni są także z tego, że to właśnie w ich kraju Charlotte wypowiedziała swoje pierwsze słowo. Bawiąc się balonami i biegnąc w ich kierunku powiedziała "pop", co skwapliwie odnotowały media.

- Dzieci to są ambasadorowie kultury brytyjskiej, ambasadorowie rodziny królewskiej. Myślę, że odkąd one się pojawiły, a przede wszystkim odkąd pojawiła się Charlotte, to już tak ich nie krytykują bardzo, że to jest banda nierobów, która żyje na koszt podatników - mówiła w TVN24 BiS dziennikarka TVN Style.

Cudowne dzieciaki

- Nagle okazuje się, że to są cudowne, fantastyczne dzieciaki, w bardzo fajny sposób sprzedawane w mediach. Pamiętajmy, że pierwszą sesję księcia George'a zrobił jego dziadek (następca brytyjskiego tronu, książę Karol - red.), potem już robił (sławny fotograf) Mario Testino. Ale generalnie w mediach społecznościowych bardzo fajnie ta rodzina królewska dzieciakami operuje. Patrzysz na takie cudowne dzieciaki, które bawią się z pieskiem i masz ochotę je przytulić – stwierdziła Korwin-Piotrowska.

Uznała, że relacje między rodzicami a dziećmi są autentyczne, ciepłe i naturalne.

- Tam jest taki fajny moment (...), jak książę George w pewnym momencie, zmęczony, od razu wszedł na ramiona swojego taty. Widać było, że to jest naturalna czynność. On wie, że to są wspaniałe ramiona taty, na których on zawsze znajdzie odpoczynek. Jest to pewna naturalność, pewna otwartość - dodała.

- Wydźwięk tej wizyty jest ważny, bo poprzednia wizyta pary książęcej (w Kanadzie - red.) nie była wielkim sukcesem PR-owym i medialnym. A tu się nagle okazuje, że wykonano przez parę lat jakąś pracę - oceniła.

Negatywną ocenę poprzedniej wizyty książęcej pary podzielił Janusz Sibora.

- Rzeczywiście ta pierwsza wizyta była nieprzygotowana. Obecnie mamy już zupełnie inną sytuację - stwierdził ekspert ds. protokołu.

Siła wizerunku

- Kształtowanie wizerunku ocieplającego rodzinę królewską zaczęło się wcześniej - podkreślił Sibora. Zwrócił uwagę na to, że już matka obecnej królowej Elżbiety zadbała o sesje zdjęciowe swych dzieci. - To był przełom - dodał. Opowiadał, że świadomie aranżowała sceny dla fotografów, aby mogli przez płot fotografować bawiące się dziewczynki.

Dziennikarka TVN Style przypomniała z kolei, że pierwszą brytyjską monarchinią, która doskonale rozumiała siłę PR i również inscenizowała swoje zdjęcia z dziećmi była królowa Wiktoria. - Do dziś w Victoria and Albert Museum są zdjęcia rodziny królewskiej regularnie publikowane dla gawiedzi i dla poddanych - powiedziała Korwin-Piotrowska.

Zaznaczyła, że królowa Wiktoria nienawidziła się fotografować, ale robiła to regularnie, choć na wielu zdjęciach trzymała się z boku lub w ogóle nie było widać jej twarzy. Zmuszała także swoje córki i synów do pozowania.

- To była pierwsza rodzina z europejskich panujących, która zrozumiała siłę fotografii, siłę wizerunku. Były też specjalne pocztówki, które rozdawano podczas wielkich uroczystości dworskich i ludzie się wręcz zabijali o te zdjęcia - opowiadała dziennikarka.

Spotkanie z uchodźcami

W sobotę rodzina książęca spotyka się z uchodźcami z Syrii, których Kanada przyjęła.

- Podejrzewam, że to będą bardzo ważne zdjęcia. Każde zdjęcie z tej wizyty jest szeroko oglądane i świat je śledzi - mówiła Korwin-Piotrowska. - Nie wiem, czy to będą aż tak mocne zdjęcia, jak te, które miała matka księcia Williama. Księżna Diana fotografowała się z chorymi na AIDS albo z dziećmi z pourywanymi kończynami, które były ofiarami min przeciwpiechotnych. My wiemy, że jedno zdjęcie może znaczyć więcej niż tysiąc słów - zaznaczyła.

Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24bis

Źródło zdjęcia głównego: PAP/ EPA/ STR