Niemkę zastrzelili, jej ochroniarzowi poderżnęli gardło


W Kabulu uzbrojeni napastnicy zabili Niemkę, jej afgańskiego ochroniarza oraz porwali - najprawdopodobniej dla okupu - obywatelkę Finlandii.

Do ataku doszło w sobotę około godziny 23.30 czasu lokalnego. Celem był pensjonat szwedzkiej organizacji pozarządowej "Operation Mercy". Niemka stała przed budynkiem i została zastrzelona. Afgańczykowi poderżnięto gardło. Nie wiadomo, kto stoi za atakiem.

Nieznane są losy drugiej z kobiet - Finki, która według afgańskiego rządu mogła zostać porwana dla okupu. Jak poinformowały ministerstwo spraw zagranicznych w Berlinie oraz "Operation Mercy", obie były współpracowniczkami organizacji.

Za porwaniami w Afganistanie stoją najczęściej talibowie. Nie należą one do rzadkości. Zdarza się, że dotyczą właśnie obcokrajowców. Od 2001 roku odnotowano około stu takich przypadków.

Zdecydowanie częściej ofiarą takich przestępstw padają jednak Afgańczycy. Według raportu Izby Handlowej, tylko w 2016 roku porwano 80 przedsiębiorców z tego kraju.

Krwawy weekend

Niemal w tym samym czasie, gdy doszło do sobotniego ataku w Kabulu, w prowincji Zabol, w południo-wschodniej części Afganistanu, przeprowadzono równocześnie szturm na sześć placówek policyjnych. W ich wyniku zginęło 20 funkcjonariuszy, a 15 zostało rannych. Do wszystkiego przyznali się talibowie.

Autor: TG//now/jb / Źródło: Reuters, tvn24.pl