Jako jedyni opanowali tę technologię. Test Pentagonu rodem z zimnej wojny

[object Object]
Start rakiety balistycznej z powietrzaUSAF
wideo 2/4

Podczas najnowszego testu amerykańskiej tarczy antyrakietowej skorzystano z zimnowojennej technologii, która już wiele lat temu została uznana za mało praktyczną. Pentagon najwyraźniej utrzymuje odpowiedni sprzęt i technolgię, co pokazano na nowym nagraniu. Widać na nim jak duża rakieta balistyczna startuje z powietrza.

Ze starej technologii skorzystano podczas próby systemu antyrakietowego THAAD 11 lipca. Wówczas poinformowano zdawkowo, że test przebiegł zgodnie z planami i nadlatująca rakieta-cel została przechwycona. Teraz opublikowano nagranie, na którym widać, że próba nie była standardowa, a w jej trakcie skorzystano z bardzo rzadko używanego rozwiązania sięgającego czasów zimnej wojny.

Start w powietrzu

Film opublikowała baza Edwards, główna placówka testowa i badawcza lotnictwa wojskowego USA. Okazało się, że w teście systemu antyrakietowego brał udział ciężki samolot transportowy C-17. Startując z Hawajów poleciał na północ i nad otwartym Pacyfikiem wyrzucił przez tylne wrota swój niecodzienny ładunek - rakietę balistyczną pośredniego zasięgu. Pocisk był połączony ze specjalnym systemem uprzęży i spadochronów. Przez jakiś czas opadał pod nim w kierunku oceanu, ale w odpowiednim momencie został od niego odrzucony i natychmiast uruchomił silniki. Ciężka rakieta na chwilę zatrzymała się w powietrzu i zaraz "wystartowała", tak jakby działo się to na ziemi. Następnie pocisk został namierzony przez radary systemy antyrakietowego i po kilkunastu minutach lotu przechwycony przez THAAD w pobliżu wybrzeży Kalifornii.

- Podtrzymujemy unikalne zdolności do odpalania rakiety balistycznych z powietrza i nasze starania na przestrzeni kilku ostatnich lat doprowadziły do tego udanego testu - stwierdził pułkownik Paul Calhoun z 418. Dywizjonu Testowego.

Podtrzymywanie możliwości przy życiu

Amerykanie jako jedyni stworzyli technologię odpalania ciężkich pocisków balistycznych w powietrzu. Wszystkie inne państwa robią to z lądu lub spod wody. To efekt tego, że podczas zimnej wojny Amerykanie mieli najsilniejsze lotnictwo bombowe, które poszukiwało dla siebie sensu istnienia po wynalezieniu rakiet międzykontynentalnych. Jednym z pomysłów było załadowanie dużych rakiet balistycznych do bombowców i odpalanie ich setki kilometrów od granic ZSRR. Samoloty byłyby wówczas bezpieczne, a w system obrony przeciwlotniczej wlatywałaby sama rakieta. Z takim zamysłem stworzono pocisk Skybolt, ale z czasem uznano, że takie rozwiązanie nie jest warte inwestowanych w nie pieniędzy. W 1974 roku przeprowadzono test, który był kulminacją eksperymentów z odpalaniem rakiet balistycznych w powietrzu. Na pokład najcięższego wówczas samolotu transportowego świata C-5 Galaxy załadowano rakietę międzykontynentalną Minuteman, które normalnie startują z silosów ukrytych pod ziemią. Wyrzucony nad Pacyfikiem pocisk zadziałał zgodnie z planem i wystartował z powietrza. Próba wyglądała bardzo podobnie do tej przeprowadzonej dwa tygodnie temu. Później prace nad zrzucaniem rakiet balistycznych z samolotów zakończono. Tak przynajmniej by się wydawało. Ostatnie testy pokazują jednak, że Amerykanie ciągle podtrzymują tę technologię przy życiu. Podobnie jak zdolność do budowy rakiet balistycznych pośredniego zasięgu, formalnie zakazanych przez traktat INF. Wszystko w ramach eksperymentów z systemem antyrakietowym.

Autor: mk/adso / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF