"Gdy nie było miejsca w krematorium, czekali na łąkach. Półżywi. A ja na to wszystko patrzyłam"

Pomyślałam sobie: tak musi wyglądać piekło
Pomyślałam sobie: tak musi wyglądać piekło
tvn24
Alina Dąbrowska przeżyłatvn24

Na duchu podtrzymywała mnie chęć życia, która była niezależna ode mnie. Były momenty, gdy wydawało mi się, że już nie wytrzymam, ale wytrwałam. Byłam młoda – wspomina Alina Dąbrowska, była więźniarka niemieckich obozów.

Dąbrowska należała do konspiracyjnej organizacji w Pabianicach. Niemcy aresztowali ją w maju 1942 r. Rok później trafiła do Auschwitz. W obozie pełniła funkcję blokowej w magazynach "Kanada II". "Kanadą" nazywano magazyny w Auschwitz II-Birkenau, w których Niemcy składowali mienie zagrabione zgładzonym Żydom. Pierwszy kompleks powstał latem 1942 r. W grudniu 1943 r. oddano do użytku „Kanadę II”. Było to 30 baraków stojących w pobliżu komory gazowej i krematorium IV. Składowano w nich głównie bagaże przywiezione przez Żydów z Węgier i getta w Łodzi (Litzmannstadt). W szczytowym okresie w obu kompleksach pracowało blisko 2 tys. więźniów. - Przeżyłam różne momenty. Selekcje! Stojąc nie wiedziałam, czy zostanę wybrana do pracy, czy do gazu. (…) Wciąż mam przed oczyma ten straszny widok wielkich transportów idących do gazu. Gdy nie było miejsca w krematorium, czekali na łąkach. Półżywi. A ja na to wszystko patrzyłam – wspomina Dąbrowska. 7 października 1944 r. była świadkiem buntu więźniów z Sonderkommanda, czyli specjalnej grupy więźniów, głównie Żydów, których Niemcy zmuszali do pracy przy usuwaniu ciał zgładzonych w komorach gazowych. - Patrzyłam na bunt przez okno. Widziałam jak oni walczyli, ale wiedziałam też, że ich los w każdym wypadku jest przesądzony. To była walka o honor. Wiadomo było, że nie przeżyją. Jeśli nie zginą w walce, to ich Niemcy zamordują – wspominała.

Marsz Śmierci

Alina Dąbrowska w styczniu 1945 r. została ewakuowana w Marszu Śmierci do obozu koncentracyjnego Ravensbrueck. - Sam marsz nie stanowi najgorszego wydarzenia. Szło się, było zimno, spaliśmy w stodołach, jechaliśmy otwartymi wagonami. Było potwornie zimno. Najstraszniejszy był jednak głód w Ravensbrueck. Nie byłyśmy tam mile widziane. Nazywano nas "bandą z Oświęcimia". Jeżeli w południe nie poszłam z miską i siłą, narażając się na pobicie kijem, nie zabrałam z kotła choć trochę zupy, to nie miałam co jeść – wspomina. W Ravensbrueck spędziła trzy tygodnie. - Nie było gdzie spać. Deski, na których spałam, zabierałyśmy z koleżanką na apel. Gdybyśmy tego nie zrobiły, ktoś by je nam zabrał, a to był styczeń – mówi. Ostatnim obozowym etapem był dla niej podobóz w Malchov, gdzie została wyzwolona w maju 1945 r. przez Armię Czerwoną.

"Przez długi czas nie mogłam tam pojechać"

Po wojnie odwiedzała Ravensbrueck, ale przez ponad pół wieku omijała Auschwitz. - Przez długi czas nie mogłam tam pojechać. Wciąż miałam przed oczyma te leżące ciała i marsze żywych ku śmierci w komorze gazowej. To coś z czym nie można się było pogodzić – podkreśla. Alina Dąbrowska dziś spotyka się z młodzieżą, bardzo często z niemiecką. - Mają głód wiedzy – zapewnia.

[object Object]
Obóz koncentracyjny Auschwitz. Archiwalne zdjęciaArchiwum Reuters
wideo 2/20

Autor: mtom / Źródło: PAP

Raporty: