"Okolica wygląda jak podczas wojny domowej". Nowy bilans niespokojnej nocy w Hamburgu

Aktualizacja:
[object Object]
Policja usuwała blokadę na jednej z ulic HamburgaReuters
wideo 2/3

Niemiecka policja w nocy z piątku na sobotę użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić protestujących w Hamburgu antyglobalistów. Funkcjonariusze usunęli też blokadę pozostawioną na ulicy przez protestujących w jednej z dzielnic Hamburga. Według najnowszych danych, liczba rannych funkcjonariuszy wzrosła do 213.

Niemiecka policja późnym wieczorem w piątek wyprowadziła na ulice funkcjonariuszy w pełnym rynsztunku.

Wcześniej w ciągu dnia agresywni aktywiści próbowali przejąć kontrolę nad kolejnymi ulicami, budując i podpalając barykady. Przed południem policja przypuściła szturm na dzielnicę Schanzenviertel.

Policja usunęła blokadę ulicy

W nocy policji udało się usunąć blokadę postawioną przez lewicowych ekstremistów w Schanzenviertel.

Część awanturników, która była uzbrojona w płyty betonowe, koktajle Mołotowa i proce, przyczaiła się w okolicznych domach. Do konfrontacji doszło niedaleko okupowanego od lat teatru "Rote Flora" - ikony środowisk skrajnie lewicowych.

Przybyli na miejsce policjanci zostali obrzuceni kamieniami, butelkami i deskami. Próby rozpędzenia demonstrantów za pomocą armatek wodnych nie powiodły się.

Protestujący podpalali samochody, wybijali okna w bankach, łupili sklepy, rzucali kostką brukową i innymi przedmiotami w funkcjonariuszy.

Po północy do akcji wkroczyła jednostka antyterrorystyczna. Uzbrojenie funkcjonariusze przeczesywali dom po domu w poszukiwaniu sprawców zamieszek. Policyjne spychacze zlikwidowały barykady. Rzecznik policji Tima Zill powiedział, że zatrzymano ponad 100 osób. Podczas zamieszek splądrowano okoliczne sklepy, w tym jeden z supermarketów. Uszkodzone zostały bankomaty, powybijano szyby w lokalach znajdujących się na parterze. - Okolica wygląda jak podczas wojny domowej - ocenił komentator telewizji N24.

Tysiąc osób na wiecu

Wieczorem w piątek w dzielnicy St. Pauli rozpoczęła się kolejna demonstracja stanowiąca zdaniem policji zagrożenie dla bezpieczeństwa w mieście. Około 1000 uczestników zjawiło się na wiecu zorganizowanym pod hasłem "Rewolucyjna demonstracja antyG20" - podała agencja dpa.

Dewizą uczestników jest "Opanować G20 - zatopić kapitalizm". - Przeniesiemy na ulicę naszą wściekłość na ten system - powiedział jeden z uczestników.

Na ulicach w pobliżu wiecu płoną wzniesione przez demonstrantów stosy z ławek, elementów drewnianych i innych łatwopalnych materiałów.

Bilans zamieszek

Najnowszy bilans mówi o 213 policjantach rannych w czasie dwudniowych zamieszek. Zdaniem policji liczba ta z pewnością wzrośnie, gdyż wiele obrażeń zgłaszanych jest po zakończeniu akcji.

Podczas zamieszek w dzielnicy Schanzenviertel w nocy z piątku na sobotę policja aresztowała 14 osób, a 63 zostało zatrzymanych. Dotychczas aresztowano 114 demonstrantów łamiących prawo, a 89 zatrzymano.

Od godz. 6 rano w sobotę służby miejskie rozpoczęły usuwanie skutków zamieszek. Około 60 pracowników hamburskich zakładów oczyszczania miasta sprząta okolicę. Przywrócony został ruch metra.

Ostatniego dnia szczytu G20, w sobotę, mają się odbyć dwie kolejne demonstracje. W jednej z nich, organizowanej pod hasłem "Solidarność bez granic zamiast G20" ma wziąć udział 100 tys. osób. Lewicowi ekstremiści z tzw. czarnego bloku zapowiedzieli udział w tej demonstracji; zadeklarowali jednak, że nie będą się maskować.

Autor: pk,aw//rzw / Źródło: PAP, Reuters TV