W ciągu dekady udusiła ośmioro nowo narodzonych dzieci


51-letnia Dominique Cottrez stanęła przed sądem w Douai w północnej Francji. Kobieta przyznała się do uduszenia ośmiorga swoich nowo narodzonych dzieci, które - jak twierdzi - są owocem kazirodczej relacji z jej ojcem. To największe dzieciobójstwo w najnowszej historii Francji.

Sprawa Dominique Cottrez wstrząsnęła francuską opinią publiczną w 2010 r. W domu, w którym niegdyś wraz z rodziną mieszkała kobieta, nowi lokatorzy w czasie prac w ogrodzie odkryli szczątki dwóch noworodków. Wkrótce potem policja znalazła sześć kolejnych ciał zapakowanych w plastikowe torby i schowanych w domu.

Cottrez przyznała się do winy. Zabijać miała w latach 1989 - 2000. Kobieta utrzymuje, że rodziła w samotności, a jej mąż nie miał o niczym pojęcia. W zatajaniu ciąży miała pomagać jej otyłość.

Po znalezieniu zwłok Cottrez została aresztowana, jednak wypuszczono ją w 2012 r., pod warunkiem, że będzie pozostawać pod policyjnym nadzorem i opieką psychiatry.

Jej obrońcy usiłowali nie dopuścić do procesu, argumentując, że sprawa uległa przedawnieniu, bo od ostatniej zbrodni minęło ponad 10 lat. W listopadzie 2014 r. francuski Sąd Kasacyjny (pełniący funkcję sądu najwyższego) zadecydował, że w tym wypadku nie ma mowy o przedawnieniu.

"Środek antykoncepcyjny"

Cottrez zeznała, że w wieku ośmiu lat została po raz pierwszy zgwałcona przez swojego ojca. Gwałty miały się powtarzać przez całe jej dzieciństwo i młodość. Jak twierdzi, kazirodcza relacja trwała nawet w czasie jej małżeństwa. Kobieta utrzymuje, że z czasem do stosunków seksualnych dochodziło za jej zgodą. Mówiła nawet, że kochała ojca bardziej niż swojego męża.

Jak wyjaśniała śledczym, nie stosowała nigdy antykoncepcji, ani nie zdecydowała się na aborcję, bo bardzo boi się lekarzy. Tłumaczyła, że zabójstwa stały się dla niej "środkiem antykoncepcyjnym". Zeznała, że jej ojciec wiedział o ciążach. Śledczy podejrzewają, że mógł pomagać jej ukrywać ciała. Mężczyzna zmarł w 2007 r.

Gdy w czwartek Cottrez pojawiła się w budynku sądu w Douai, płakała. Na sali sądowej był obecny jej mąż oraz dwie dorosłe córki.

Oprócz nich zeznawali m.in. biegli psychiatrzy i śledczy. Kobiecie grozi kara dożywotniego więzienia.

Autor: kg / Źródło: Le Monde, Sky News, Guardian, Le Figaro