Dziecko w parku na smyczy, na czworakach. Babcia: to była zabawa. Sprawę badają śledczy

Niezwykły spacer w Jekaterynburgu
Niezwykły spacer w Jekaterynburgu
e1.ru
Spacer z dzieckiem na smyczy w Jekaterynburgu wywołał dyskusje publicznee1.ru

W Rosji zawrzało, gdy wyszło na jaw, że mieszkanka Jekaterynburga wyprowadziła dziecko na spacer na smyczy. Napisał o tym lokalny portal e1.ru, wiadomość szybko podchwyciły media centralne. Sprawę bada rosyjski Komitet Śledczy. Rzecznik praw dziecka Paweł Astachow apeluje do urzędników, by pochopnie nie pozbawiali rodziców dziecka praw rodzicielskich.

Redakcja jekaterynburskiego portalu e1.ru otrzymała od jednego z mieszkańców miasta film, na którym widać kobietę spacerującą z kilkuletnim dzieckiem na smyczy.

20 lipca po południu mężczyzna - autor nagrania - wyszedł na spacer do parku.

- W pobliżu boiska zobaczyłem nietypową parę: kobietę, która prowadziła na smyczy dziewczynkę. Dziecko szło na czworaka, jak pies. Na rękach miało coś w rodzaju rękawiczek. Obserwowałem je przez 10 minut. Przez cały czas dziecko biegało na czworaka. Powiedziałbym nawet, że bardzo sprytnie. Inne dzieci karmiły je chlebem. Dziewczynka podbiegała do nich jak pies - opowiadał portalowi.

Publikacja na portalu e1.rue1.ru

"Nie zwrócił jej uwagi"

Autor wideo nie zapytał kobiety, dlaczego dziecko jest na smyczy. Nie zwrócił jej także uwagi. Wideo przekazaliśmy policji - relacjonował e1.ru, który ujawnił sprawę 24 lipca. Policja w obwodzie swiedłowskim wszczęła dochodzenie. Jej rzecznik Walerij Goriełych mówił, że nagranie zostanie zbadane przez specjalistów państwowej służby ds. nieletnich.

- Zbadają, co było powodem takiego zachowania kobiety. Czy zaszkodziło to zdrowiu dziecka, czy zostały naruszone jego prawa, a może wymagały tego środki bezpieczeństwa - tłumaczył Goriełych.

Dziecko przywiązane, matka w sklepie

To nie pierwszy taki przypadek w Rosji. Wcześniej w Omsku przechodnie nagrali matkę, która trzymała na smyczy synka. Kiedy próbował uciekać, szarpała go jak psa. W Kazaniu kobieta z córką na smyczy robiła zakupy. Głośna była historia w Angarsku (obwód irkucki), gdzie matka przywiązała 4-letniego synka do słupa, a sama poszła do sklepu. Zakończyło się to wszczęciem sprawy karnej - zaznacza e1.ru. I podaje, że za tego rodzaju znęcanie się nad dzieckiem grozi od trzech do pięciu lat więzienia

Rzecznik praw dziecka Paweł Astachow zaapelował o zbadanie sprawy. Później informował na Twitterze, że sprawą zajął się Komitet Śledczy Rosji, dochodzenie dotyczy zaś "niedopełnienia obowiązku rodzicielskiego i brutalnego traktowania dziecka".

Policji udało się ustalić tożsamość kobiety. Okazało się, że to babcia pięcioletniej Lizy. Podczas rozmowy z funkcjonariuszami utrzymywała, że "był to rodzaj zabawy, ponieważ jej wnuczka bardzo kocha psy".

Babcia opiekowała się dziewczynką, kiedy rodzice dziecka byli w pracy. Rosyjskie portale spekulują, że po ujawnieniu sprawy mogą stracić prawa rodzicielskie. Decyzję ma podjąć w najbliższym czasie służba ds. nieletnich.

"Nie podejmujmy nieodwracalnych decyzji"

W związku z tym rzecznik praw dziecka Paweł Astachow wystąpił z kolejnym apelem, tym razem do urzędników służby ds. nieletnich - by nie podejmowali "nieodwracalnych decyzji" i bardzo dokładnie zbadali sprawę.

W obronie babci pięcioletniej Lizy stanął mer Jekaterynburga Jewgienij Rojzman.

- Przypuszczam, że babcia rzeczywiście po prostu bawiła się z dzieckiem; rodzice dziewczynki zeznali, że bardzo chciała ona pobyć pieskiem - powiedział mer w rozmowie z rozgłośnią Echo Moskwy.

Użytkownicy portalu e1.ru "zareagowali różnie".

"W komentarzach pod publikacją niektórzy uznali, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Inni dzielili się przykładami z własnego życia. Niektórzy twierdzili, że widzieli nagraną kobietę z dziewczynką spacerującą na smyczy już wcześniej" - napisał e1.ru.

Autor: tas//rzw / Źródło: e1.ru, Rossijskaja Gazieta, Echo Moskwy

Źródło zdjęcia głównego: e1.ru