Dlaczego Putin nie zakończy wojny z Ukrainą. Pięć powodów


Siłowicy wokół Putina mówią mu, że rosyjska armia jest silniejsza od ukraińskiej i należy to wykorzystać - mówi w wywiadzie dla "Nowoje Wremja" rosyjski politolog Wiktor Ogijenko. Ale to tylko jeden z pięciu powodów, dla których - zdaniem politologa, prezydent Rosji będzie kontynuował działania wojenne w Donbasie. Część z nich ma charakter psychologiczny i wynika ze specyficznego postrzegania przez Władimira Putina - byłego oficera KGB - Rosji i otaczającego ją świata.

Dlaczego Putin i Kreml eskalują sytuację na Ukrainie? - Tutaj chodzi o kilka czynników naraz - mówi Wiktor Ogijenko.

1. Czekistowsko-sowiecka logika

Putina w Rosji tak głośno fetują, bo on zaspokaja te fantomowe bóle sowieckiej epoki: ziemię nam zabierają, nas NATO otacza. Wykorzystując tę sowiecką mantrę Putin podnosi sobie notowania, ale przy tym zderza się z realnie istniejącymi ograniczeniami, których ta mantra nie uwzględnia i nie może uwzględniać, dlatego, że jest wymyślona. Dziś nie jest aktualna. Wiktor Ogijenko

- Pierwszy czynnik. Elita putinowska, czekistowska, siłowa, postsowiecka, ona czerpie z nieskażonej sowieckiej mitologii, która bierze się z ignorancji - mówi politolog. - Im się wydaje, i narodowi się wydaje, i szefom się wydaje, że im więcej ziemi, tym bogatsze terytorium, to tezy stalinowskiego Związku Sowieckiego. Jeśli w epoce stalinowskiej te tezy powstawały, bo Stalin miał manię prześladowczą i chciał więcej terytoriów jako strefy buforowej przed agresją Zachodu, której naprawdę oczekiwała, to teraz te terytoria są po prostu daniną oddawaną tradycji, żadnego pożytku z nich nie ma, żadnych ekonomicznych korzyści. Dziś terytorium to jest to, w co trzeba wkładać pieniądze - podkreśla Ogijenko.

W związku z tym, jak mówi, "Putin wpadł w przepaść między sowieckim systemem wartości a realną codzienną życiową praktyką, która temu sowieckiemu systemowi wartości radykalnie zaprzecza". - Putina w Rosji tak głośno fetują, bo on zaspokaja te fantomowe bóle sowieckiej epoki: ziemię nam zabierają, nas NATO otacza. Wykorzystując tę sowiecką mantrę Putin podnosi sobie notowania, ale przy tym zderza się z realnie istniejącymi ograniczeniami, których ta mantra nie uwzględnia i nie może uwzględniać, dlatego, że jest wymyślona. Dziś nie jest aktualna - mówi Ogijenko.

Gdyby Putin postępował racjonalnie i żył we współczesnym systemie wartości, ta sama doniecka republika 100 lat by nie była mu potrzebna, dlatego że to miejsce, gdzie trzeba pakować pieniądze, pieniądze, pomoc humanitarną, broń. To by była racjonalna decyzja, ale katastroficzna przegrana dla niego, bo zaczęliby go uważać za zdrajcę, dlatego jest zmuszony grać rolę przywódcy zbierającego ziemie ruskie. Wiktor Ogijenko

- Dajmy na to, że bierzesz sobie Donieck, skąd weźmiesz tę masę pieniędzy, żeby go karmić? Tam cztery miliony ludzi... On (Putin - red.), paradoksalnie wziąć tej ziemi nie może i nie chce, on rozumie, że mu się to finansowo nie opłaca. Rosja już teraz nie może wypełniać swoich ekonomicznych zobowiązań w sponsorowaniu Naddniestrza. Z Krymem ta sama historia. Regionalny PKB zmalał o 11 proc., bardziej niż na wojującej Ukrainie. Na Krymie niby pokój, a gospodarka upadła nawet głębiej niż na Ukrainie - mówi politolog. I dodaje: - Gdyby Putin postępował racjonalnie i żył we współczesnym systemie wartości, ta sama doniecka republika 100 lat by nie była mu potrzebna, dlatego że to miejsce, gdzie trzeba pakować pieniądze, pieniądze, pomoc humanitarną, broń. To by była racjonalna decyzja, ale katastroficzna przegrana dla niego, bo zaczęliby go uważać za zdrajcę, dlatego jest zmuszony grać rolę przywódcy zbierającego ziemie ruskie. Z zadowoleniem gra tę rolę, ale mu nie wychodzi, dlatego widzimy jak Białoruś coraz bardziej patrzy na bok, Naddniestrze, szybko i Krym będzie spoglądał gdzie indziej. Ukraina zwróciła się o 180 stopni, w ciągu jednego roku odwróciła się od Rosji. Taka to wielka zasługa zbierającego ziemie ruskie? Nie, w tym sensie Putin to przegrany, ale ze wszystkich sił nie powinien dać ludziom w Rosji tego pojąć. Dlatego powinien sprawiać wrażenie, że to on jest zwycięzcą. Przy tym każdy jego następny krok zaostrza kryzys gospodarczy w Rosji. Na swoje terytoria nie starcza, a tu jeszcze i obce. To jedna klęska.

2. Spiskowe postrzeganie rzeczywistości

Kolejny powód, dla którego Putin wciąż wojuje na Ukrainie "to rozdźwięk między wizerunkiem zbierającego ziemie ruskie a brakiem realnych środków finansowych, wojskowych, dyplomatycznych, a może nawet surowcowych dla tego, żeby tę rolę wypełniać".

On jest tak nauczony i całe jego doświadczenie tak mówi, że wszystko, co się na świecie dzieje jest organizowane przez te czy inne grupy wpływu. Dlatego on naprawdę myśli, że Majdan zrobili Amerykanie.. Wiktor Ogijenko

- Dlatego Putin obiektywnie znajduje się w idiotycznym położeniu. Powinien pokazywać jaki z niego macho, a przy tym jakby demonstrować przed Zachodem, że jego tam na wschodzie Ukrainy nie ma. To jedna strona tego. Druga to osobiste problemy Putina, związane z jego psychiką, jego poglądem na świat, on jako czekista nie dopuszcza, że na świecie coś się dzieje samo z siebie. On jest tak nauczony i całe jego doświadczenie tak mówi, że wszystko, co się na świecie dzieje jest organizowane przez te czy inne grupy wpływu. Dlatego on naprawdę myśli, że Majdan zrobili Amerykanie.. - mówi Ogijenko.

- Ma paranoję? - pyta dziennikarz.

- Powiem tak - to specyfika jego pojmowania świata. Nie może po prostu zrozumieć, że ludzie chcą żyć w kraju, gdzie są uczciwe wybory, gdzie władza troszkę mniej kradnie, gdzie podatnicy mogą wywierać troszkę większy wpływ na politykę swojego kraju. On widzi siebie w roli jednego z liderów grupy wpływu, którego zadaniem jest dawać odpór innym grupom wpływu, które w jego wyobrażeniu dokonują zamachu na rosyjską suwerenność, którą pojmuje jako suwerenność swojej grupy wpływu. Przedmiotem tej suwerenności jest nie rosyjski naród, któremu można zatkać mózgi. Przedmiotem jest kolektywny Putin. On myśli, że tak samo jest na Ukrainie. Tylko nie pojmuje, kto jest przedmiotem suwerenności na Ukrainie. Myśli, że tam obiektem suwerenności jest Obama, tak u nas wielu myśli. Co w tej sytuacji może robić? Ma obowiązek dawać odpór tym grupom wpływu, które ukradły ZSRR terytoria - tłumaczy rosyjski politolog.

3. Obrona swego modelu państwa

- I tu jeszcze jeden, trzeci paradoks czy czynnik - mówi Ogijenko. Jego zdaniem, "Putin rozumie, że przy pokojowym gospodarczym istnieniu Rosja, z jej gospodarką i autorytarnym modelem ręcznego zarządzania i zachodni model organizacji przestrzeni ekonomicznej z każdym rokiem coraz bardziej odrywa się od putinowskiego modelu. - To jest, on nie może zaoferować Ukrainie bardziej efektywnego modelu gospodarczego, a Europa może. Może Ukrainie zaproponować tylko zniżkę na gaz lub, na odwrót, zakręcić gazowy kurek. To wszystko, co może - mówi politolog.

- Tylko w wojnie jego styl życia, jego kraj, który uważa za swój własny, tylko w wojskowej sferze jeszcze zachowuje konkurencyjność. W bezpośrednim wojennym starciu Rosja jest silniejsza od Ukrainy, a na polu ekonomicznym za 2-3 lata już nie. Dlatego nie można dopuścić, żeby na Ukrainie poprawił się poziom życia. Zadanie podstawowe Putina to pogorszyć sytuację na Ukrainie. Temu, kto odszedł od jego (Putina - red.) nieskutecznego modelu, od jego nieskutecznego systemu wartości odszedł - kara i nauczka dla innych. Patrzcie, co się dzieje z Ukrainą, spróbujcie iść tą drogą - a też dostaniecie - wyjaśnia Ogijenko.

4. Destabilizować Ukrainę

- Wychodząc z tego wszystkiego, Putin potrzebuje mieć na Ukrainie takie bolące miejsce, taką ranę, gdzie w razie potrzeby można wsadzić palec i poświdrować, żeby sąsiada bolało. To strefa wpływu, czy strefa kontroli - przekonuje politolog. Bo "dopóki jest terytorialny spór na Ukrainie, Ukraina nie może formalnie wejść do NATO".

Tak czy inaczej nie chce, ale będzie zmuszony robić Naddniestrze 2. Bo do Kijowa dojść, kiepska sprawa, do tego trzeba wprowadzić 50-70 tys. wojska. Ale póki co ludzie, którzy myślą o gospodarce, takiego scenariusza mu nie rekomendują. Chociaż siłowicy wokół Putina i tak myślą, że wszystko pięknie. Mówią, że rosyjska armia jest silniejsza od ukraińskiej i dlaczego by tej przewagi nie wykorzystać. Wiktor Ogijenko

- Aby taką sytuację utrzymywać, Putin musi troszkę rozszerzyć granice, zaokrąglić je, jak mówią nasi wojskowi. Chciałby zaokrąglić. Putin oczywiście nigdy nie przyzna się do tego, ale w zasadzie nie było dla niego najgorzej, żeby podbić Mariupol, byłoby nie najgorzej poszerzyć wyjścia na morze. Ideał to dawno zapomniana idea przebicia się na Krym, do Naddniestrza. Ale środków nie starczy, ale troszkę poszerzyć - to wspaniale. Tak czy inaczej nie chce, ale będzie zmuszony robić Naddniestrze 2. Bo do Kijowa dojść, kiepska sprawa, do tego trzeba wprowadzić 50-70 tys. wojska. Ale póki co ludzie, którzy myślą o gospodarce, takiego scenariusza mu nie rekomendują. Chociaż siłowicy wokół Putina i tak myślą, że wszystko pięknie. Mówią, że rosyjska armia jest silniejsza od ukraińskiej i dlaczego by tej przewagi nie wykorzystać - mówi Ogijenko.

5. Zarabiają na wojnie

- Jest jeszcze piąty powód, który sprowadza się do tego, że wokół Putina są grupy wpływu, którym pasuje zimna wojna. Otrzymują dostęp do budżetu, dostają polityczny wpływ, dlatego, że Putin tylko na nich się opiera. Putin robi wszystko w przewidywalny sposób i coraz bardziej i bardziej grzęźnie w tej skrajnie niekorzystnej i niepotrzebnej mu wojnie...- kończy Ogijenko. Dlatego, jak mówi, wojna będzie się nadal toczyła, zmieniać się będą co najwyżej jej fazy: raz będzie gorąca (jak teraz), raz zimna (jak podczas rozejmu).

Autor: //gak / Źródło: nvua.net

Tagi:
Raporty: