Bezdomny bloger pokazywał, jak przeżyć w Moskwie. Umarł na ulicy

18.07.2015 | Moskwa: bezdomny gwiazdą internetu. Opowiada, jak przeżyć bez grosza w stolicy Rosji
18.07.2015 | Moskwa: bezdomny gwiazdą internetu. Opowiada, jak przeżyć bez grosza w stolicy Rosji
Fakty TVN
Z bezdomnym blogerem rozmawiał reporter "Faktów" Andrzej ZauchaFakty TVN

Popularny bezdomny wideobloger Jewgienij Załawski, znany jako Żenia Jakut, w październiku zmarł na moskiewskiej ulicy na zapalenie płuc. Dopiero po miesiącu rodzina Załawskiego zidentyfikowała jego ciało. Bloger opowiadał swoim widzom o tym, jak dać sobie radę w Moskwie bez pieniędzy i dachu nad głową.

Pochodzący z Białorusi Jewgienij Załawski od ponad pół roku prowadził popularny kanał wideo na portalu Youtube, na którym pokazywał, jak wygląda życie bezdomnych w Moskwie.

Gdzie kończy się życie

Informacja o śmierci popularnego wideoblogera pojawiła się właśnie na jego kanale, na którym dotąd regularnie pojawiały się krótkie filmiki, nagrywane i montowane przez studenta Andrieja Niestierienkowa - "odkrywcę" Żeni Jakuta.

"29 października do jednej z kostnic w Moskwie przywieziono ciało nieznanego mężczyzny, przy którym nie znaleziono dokumentów ani innych przedmiotów, dzięki którym można by go zidentyfikować. Przeprowadzono sekcję zwłok. 24 listopada podczas okazania ciała rodzina rozpoznała zmarłego. Okazało się, że jest to Żenia Jakut".

Śmierć Załawskiego wywołała lawinę komentarzy w sieci, wśród nich pojawiły się też głosy, że twórcy kanału "upozorowali" śmierć bezdomnego, by zwiększyć popularność kanału.

"Powariowaliście, nie rozumiecie już, gdzie kończy się Youtube, a zaczyna życie" - napisał Niestierienkow.

Moskwa nieznana

Historia wideobloga Żeni Jakuta rozpoczęła się ok. pół roku temu, gdy Zasławski, który od ok. pięciu lat był bezdomnym, dowiedział się, że można zarabiać na publikowaniu filmów w sieci. Pewnego dnia student Andriej Niestierienkow kupił mu jedzenie, a od słowa do słowa umówili się, że będzie nagrywać i montować filmy dla Jewgienija. Poza Youtubem relacje o życiu na ulicy pojawiały się również na portalach społecznościowych Instagram i VKontakte.

Po miesiącu liczba subskrybentów kanału Żeni Jakuta wynosiła już 8500; gdy pojawiły się informacje o jego śmierci, było ich już 81 tys. Ogólna liczba obejrzeń wyniosła ponad 5,5, a każdy film obejrzało od 60 do 100 tys. widzów.

Od czerwca do października opowiadał w swoich filmikach, gdzie bezpiecznie przenocować, gdzie znaleźć jedzenie, ubranie, gdzie można się umyć. Pokazywał swoim widzom Moskwę z nieznanej perspektywy. Udało mu się również zebrać pieniądze na nową protezę, a także na bilet na rodzinną Białoruś - wszystko dokładnie dokumentował.

Droga na ulicę

Stał się też gwiazdą światowych telewizji, które błyskawicznie nakręciły z nim wywiady. W jednym z nich opowiedział, jak trafił na ulicę: "Odmroziłem ręce, przestałem pracować i zacząłem pić. Dlatego poproszono mnie, żebym sobie poszedł. No to poszedłem".

Dzięki swojej popularności Żenia Jakut spotkał się ze swoją nieletnią, dawno niewidzianą córką.

Ostatnie nagranie

30 października na kanale youtube opublikowano ostatnie nagranie, w którym Żenia Jakut informował, że dostał paszporty i nowe dokumenty, postanowił zakończyć blogowanie i wraca do normalnego życia.

Później przez niemal miesiąc nie było wiadomo, co się dzieje z bezdomnym. Andriej Niestierienkow był przekonany, że wrócił na Białoruś.

Stan tymczasowy

W jednym z wywiadów dziennikarze zapytali Żenię Jakuta, dlaczego wciąż, mimo popularności i zainteresowania tak wielu osób, jest bezdomny.

- To stan tymczasowy - odpowiedział Załawski.

- A kiedy się zakończy? - zapytał dziennikarz.

- We właściwym czasie - powiedział bloger.

Autor: asz/ja / Źródło: medialeaks.ru, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV