Tajemnica zagubionej cyfry Buka. Siedem detali, które zdemaskowały Rosjan

[object Object]
Katastrofa MH17. Film autorów raportu OVVOnderzoeksraad voor Veiligheid
wideo 2/5

Kolejna tajemnica związana z katastrofą malezyjskiego boeinga w Donbasie została wyjaśniona. Niezależnym ekspertom i dziennikarzom z międzynarodowej grupy Bellingcat udało się ustalić, która dokładnie rosyjska wyrzutnia rakietowa Buk najprawdopodobniej zestrzeliła samolot w lipcu 2014 roku.

Międzynarodowa grupa niezależnych analityków i dziennikarzy śledczych Bellingcat opublikowała raport, w którym wyjaśnia, jak udało jej się wypełnić kolejną białą plamę w historii z rosyjskim zestawem rakietowym Buk, z którego najprawdopodobniej zestrzelono malezyjskiego boeinga nad Donbasem.

Chodzi o boczny numer wyrzutni, którą widzieli świadkowie w dniu tragedii i zaraz potem w różnych punktach obwodów donieckiego i ługańskiego. Wcześniej znane były tylko pierwsza i trzecia cyfry numeru: "3" i "2". Do ustalenia, który konkretnie Buk miał zestrzelić MH7, brakowało środkowej cyfry. Teraz już wiadomo: to "3".

Ta wiedza pozwala poważnie zawęzić krąg ludzi, którzy mogli być bezpośrednio zaangażowani w zestrzelenie boeinga. Taka informacja tym bardziej też zaprzecza rozpowszechnianej przez Moskwę wersji, że pasażerski samolot zestrzelili Ukraińcy.

Na tropie numeru bocznego

Na opublikowanych w gazecie "Paris Match" zdjęciach Buka, od których jeszcze w 2014 roku zaczęło się dochodzenie Bellingcata, bocznego numeru wyrzutni nie widać w ogóle. Widać go za to częściowo na innych fotografiach świadków, zrobionych w różnych okupowanych miastach Donbasu.

Wiedząc, że w bocznym numerze Buka są cyfry "3" i "2", a także opierając się na innych charakterystycznych cechach wyrzutni, aktywistom Bellingcata udało się ustalić, że zarejestrowana na zdjęciach wyrzutnia jest identyczna z Bukiem, który widziano podczas przerzutu do Donbasu z obwodu rostowskiego w lipcu 2014 r., krótko przed katastrofą MH17.

W ten sposób ustalono, że Buk należał do rosyjskiego wojska. Pozostał tylko jeszcze jeden problem: i na zdjęciach z Donbasu, i na fotografiach Buka zmierzających ku granicy, zrobionych w Rosji, nie widać środkowej cyfry w numerze bocznym.

Równanie z jedną niewiadomą

Przez ponad 1,5 roku od momentu katastrofy Bellingcat w swoich materiałach oznaczała Buka, który miał zestrzelić boeinga w ten sposób: 3X2. Przez ten czas aktywiści grupy na profilach rosyjskich wojskowych w mediach społecznościowych znaleźli zdjęcia praktycznie wszystkich Buków 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej z Kurska z ostatnich pięciu lat. W 2015 r. udało się bowiem ustalić, także dzięki wpisom i zdjęciom żołnierzy, że do tej właśnie jednostki należał Buk z numerem 3X2. Podobnie jak inne maszyny kolumny, która wjechała w lipcu 2014 do Donbasu.

Wiadomo, że pierwsza cyfra w numerze bocznym Buka w 53. Brygadzie oznacza dywizjon (są ich w sumie trzy). Ostatnia zaś porządkowy numer wyrzutni. Środkowa cyfra - której szukali aktywiści Bellingcata - oznacza natomiast numer jednej z trzech baterii. Brygada dzieli się na trzy dywizjony, każdy dywizjon na trzy baterie, a w skład każdej baterii wchodzi kilka wyrzutni.

Trzeba było przejrzeć dziesiątki zdjęć fotografii Buków z 3. dywizjonu 53. Brygady. Musiał to więc być - kierując się zasadami numeracji wyrzutni - jeden z trzech wariantów: 312, 322, 332. Niezależni śledczy wykonali prawdziwie benedyktyńską robotę, przypominającą znaną zabawę "znajdź różnice w rysunkach". Tyle, że w przypadku Buka to nie były dwa rysunki, a dziesiątki zdjęć.

Porównano siedem charakterystycznych elementów: formę bocznych osłon gąsienic, kombinację różnych typów rolek (pustych i szprychowych), charakterystycznego wgniecenia na lewym bocznym panelu, różnice w podłączeniu kabli do urządzenia rozruchowego, białe oznaczenia na bocznych klapach gąsienic, rodzaj czcionki i odległość między cyframi, a także formę i rozmiar plan oleju i sadzy przy otworach wydechowych.

Dzięki tej analizie porównawczej ustalono, że chodzi o wyrzutnię numer 332.

Potęga "białego wywiadu"

Ustalenie konkretnej wyrzutni, która najprawdopodobniej zestrzeliła malezyjski samolot nad Donieckiem, może mieć następstwa dla oficjalnego śledztwa w tej sprawie. Przede wszystkim ostatecznie wyklucza wersję, że samolot mógł być zestrzelony z ukraińskiego Buka. Dokładny numer wyrzutni nie pomoże natomiast ustalić konkretnego człowieka, który "wcisnął guzik". Nikt nie może zagwarantować, że załoga Buka nie zmieniła się tuż przed "ukraińską delegacją" lub że wyrzutnią nie kierowali rebelianci.

Tym niemniej sukces z ustaleniem numeru bocznego Buka pokazuje, że krok za krokiem śledztwo sprowadzające się do analizy otwartych źródeł może wyjaśnić praktycznie wszystkie nieznane szczegóły i dać odpowiedź praktycznie na wszystkie pytania.

W październiku 2015 r. swój raport o przyczynach katastrofy Boeinga 777 nad Donbasem opublikowała Rada Bezpieczeństwa Holandii. Twierdzi ona, że samolot został zestrzelony z wyrzutni Buk z terytorium kontrolowanego wówczas przez separatystów z samozwańczej "Donieckiej Republiki Ludowej". Rosja odrzuca te zarzuty, i twierdzi, że boeinga zestrzelono z Buka, ale z terytorium zajmowanego przez Ukraińców.

Nie wiadomo, kiedy zakończy się śledztwo mające ustalić winnych katastrofy, prowadzone przez międzynarodową grupę śledczą. 17 lipca 2014 r. w Donbasie rozbił się należący do Malaysia Airlines pasażerski Boeing-777, który leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Zginęli wszyscy przebywający na pokładzie - 289 osób.

Autor: //gak / Źródło: Radio Swoboda

Źródło zdjęcia głównego: Vitaly V. Kuzmin / Wikipedia (CC BY SA 3.0) / bellingcat.com

Raporty: