Polska dostaje drobne, Izrael miliardy. Pomoc USA z ukrytymi haczykami


Stany Zjednoczone zobowiązały się do przekazywania wielkich sum na izraelskie zbrojenia, dzięki czemu Izrael będzie co roku dostawał równowartość 15 miliardów złotych, czyli niemal połowę budżetu polskiego wojska. Izrael już ma listę zakupów. Pieniądze od USA nie są jednak bez zobowiązań. Amerykanie nie dają ich z dobrego serca, ale w konkretnym celu.

USA przekażą Izraelowi łącznie 38 miliardów dolarów w latach 2019-2028 nie z powodu mitologizowanych wpływów "lobby żydowskiego" w Waszyngtonie. Nie zrobią tego też w celu altruistycznego wsparcia Żydów doświadczonych przez Holokaust i serię wojen z arabskimi sąsiadami. Dla Amerykanów to przede wszystkim interes i inwestycja. Warunki postawili twarde. Zyska ich przemysł zbrojeniowy, a dyplomacja spłaci długi i zyska wpływy.

Polska dostaje ułamek tego, co Izrael

Umowa podpisana w połowie września w Waszyngtonie była negocjowana od ponad roku. Nie było łatwo pogodzić oczekiwania obu stron. Zwłaszcza, że chodziło o rekordową kwotę w historii pomocy militarnej USA dla innych państw. Izraelczycy chcieli dostać jak najwięcej pieniędzy z jak najmniejszą liczbą ograniczeń w ich wydawaniu, natomiast Amerykanie woleli wydać możliwie mało i jasno określić, jak pieniądze amerykańskich podatników będą wykorzystywane. Do ostatecznego osiągnięcia porozumienia wydatnie przyczyniły się dwie nieuchronnie zbliżające się daty: koniec kadencji Baracka Obamy i koniec obowiązywania dotychczasowej umowy o pomocy finansowej. Ustępujący prezydent chciał móc dopisać sukces negocjacyjny do listy swoich osiągnięć w dyplomacji, natomiast Izraelczycy woleli dopiąć rozmowy z już dobrze poznaną i oswojoną administracją, niż praktycznie rozpoczynać je od nowa z następną. Oznaczałoby to odsunięcie w czasie zawarcia umowy, a ta obecna obowiązuje tylko do końca roku finansowego 2017. Nowa obejmuje lata 2018-2028. W tym okresie USA będą co roku przekazywać Izraelowi 3,8 miliarda dolarów, formalnie w ramach programu Foreign Military Financing (FMF - Finansowanie Zagranicznych Wojsk). Teraz jest to 3,1 miliarda. Oznacza to, że Izrael będzie największym odbiorcą finansowania w jego ramach. Żadne inne państwo nawet nie zbliża się do takich kwot. Drugi na liście jest Egipt z pomocą rzędu około 1,3 miliarda dolarów rocznie. Natomiast Polska w 2015 roku otrzymała 9 milionów dolarów, czyli mniej niż jeden procent tego co Izrael. Takie różnice mogą wydawać się niesprawiedliwe. Przecież Polska jest również bliskim sojusznikiem USA, na dodatek należy do NATO i ma u swojego boku zbrojącą się oraz nieprzewidywalną Rosję. W dyplomacji i biznesie nie ma jednak znaczenia to, czy coś jest sprawiedliwe lub słuszne. Po prostu Amerykanie mają duży dług wobec Izraela, który muszą spłacić. Przy okazji zmuszają Izraelczyków do podpisania swoistego cyrografu, czyniącego z nich wiernego klienta przemysłu zbrojeniowego USA.

USA wesprą izraelskie wojsko rekordowymi pieniędzmi

Zapłata za układ z Iranem

Przy negocjacjach nad umową bardzo duże znaczenie miał Iran, choć jego przedstawiciele nie brali w nich udziału. Chodzi o podpisane w 2015 roku porozumienie mocarstw z Irańczykami na temat ich programu atomowego. W zamian za jego zatrzymanie z Iranu zdjęto dotkliwe sankcje gospodarcze. Izrael jednoznacznie ocenił to porozumienie jako "błąd", ale ograniczył się do retoryki. Tel Awiw go nie storpedował i Obama mógł dopisać do swojej listy sukcesów "rozwiązanie" problemu irańskiego. Jest jednak pewne, że Izraelczycy nie usunęli się w cień bezinteresownie. Waszyngton na początku negocjacji nad nową umową z Izraelem w ramach programu FMF dawał do zrozumienia, że chce znacznie obciąć finansowanie, bo Izrael nie jest już tak zagrożony jak niegdyś. Po podpisaniu porozumienia z Iranem narracja się jednak zmieniła. Ostatecznie okazało się, że finansowanie zostanie zwiększone. Najwyraźniej taka była umowa z Izraelczykami. Za odstąpienie od blokowania umowy z Iranem USA po prostu im zapłaciły. Tym sposobem Amerykanie wygrali na dwóch frontach. Udało im się poprawić relacje z Iranem i jednocześnie nie pogorszyć ich z Izraelem, choć oba państwa traktują się jako śmiertelnych wrogów. Wszystko to za cenę 3,8 miliarda dolarów rocznie, co w skali budżetu USA nie jest kwotą tak wielką. Co więcej, te pieniądze nie są tak po prostu przekazywane do dyspozycji izraelskiego ministerstwa obrony. Izraelczycy musieli się zobowiązać, że wydadzą je wszystkie na zakupy uzbrojenia i technologii produkowanych przez amerykańskie firmy. W ramach poprzedniej umowy FMF Izrael wynegocjował unikalny zapis, że może przeznaczyć 26,3 procent pieniędzy na sprzęt i technologie nie z USA. Dodatkowo mógł za nie kupować paliwo lotnicze. W praktyce oznaczało to, że ponad 30 procent pieniędzy przekazywanych w ramach FMF nie wracało do USA. W nowej umowie tego zapisu nie ma. Jak to określił dyplomatycznie Departament Stanu, "obie strony uznały, że nie służył on już naszemu partnerstwu". Dodatkowo sztywno określono, ile pieniędzy z 3,8 miliarda dolarów Izrael będzie przeznaczał na obronę przeciwrakietową. Ma to być 500 mln dolarów rocznie. Dotychczas kwotę tę określano oddzielnie i co roku, a Kongres mógł przyznawać dodatkowe pieniądze w zależności od uznania. Prowadziło to do silnego lobbingu, sporów dyplomatycznych i napięć, których najwyraźniej Waszyngton miał dość. Według nieoficjalnych informacji Izrael zobowiązał się, że nie będzie starał się o dodatkowe pieniądze na systemy antyrakietowe. I tak te 500 mln dolarów rocznie to większa kwota, niż dostawał na ten cel wcześniej. Unikalny w skali świata izraelski system antyrakietowy to w znacznej mierze dzieło Amerykanów, którzy go sfinansowali.

Pieniądze dla zbrojeniówki

Podobnie wielkie znaczenie USA miały w zbudowaniu potęgi całego izraelskiego przemysłu zbrojeniowego. Izraelczycy bardzo kreatywnie wykorzystują amerykańskie pieniądze, inwestując je we własne firmy tak oficjalnie jak i za pomocą różnych sztuczek. Teraz trzeba będzie ich stosować jeszcze więcej, wobec skasowania zapisu o 26,3 procenta. Wiele izraelskich firm już kontroluje małe amerykańskie firmy zbrojeniowe lub założyło w USA swoje przedstawicielstwa, w które można bez problemu pompować pieniądze z FMF i jednocześnie traktować opracowane przez nie technologie oraz rozwiązania jako własne. Taki schemat, w którym amerykańskie fundusze służą rozwojowi izraelskiego przemysłu zbrojeniowego, odpowiada obu stronom. Amerykanie zachowują unikalny dostęp do opracowanych w nim rozwiązań (mogą też blokować ich eksport, jeśli oznacza to konkurencję dla ich własnych firm), ponieważ powstały za ich pieniądze. Izraelczycy mają natomiast wyjątkowo potężny przemysł zbrojeniowy jak na państwo takich rozmiarów. Od wielu lat plasują się w pierwszej dziesiątce eksporterów sprzętu wojskowego, osiągając wyniki porównywalne z tak dużymi gospodarkami jak Francja, Niemcy, Włochy czy Wielka Brytania. Posiadanie tak prężnego przemysłu zbrojeniowego jest bardzo ważne dla Izraelczyków, którzy czują się nieustannie zagrożeni. Chcą być więc jak najbardziej samodzielni w produkcji uzbrojenia. Zależność od zewnętrznych dostawców prawie skończyła się zagładą ich państwa, kiedy pod koniec lat 60. Francja, dotychczasowe główne źródło sprzętu dla izraelskich sił zbrojnych, zdecydowała się zerwać współpracę. W tym samym czasie ZSRR intensywnie inwestowało w armie państw arabskich, które w 1973 roku podczas wojny Yom Kippur niemal zgniotły Obronił się za cenę wielkich strat i przy wydatnej pomocy Amerykanów, którzy postanowili wówczas pomóc. Od tego czasu oba państwa stały się bliskimi sojusznikami, ale Izraelczycy wolą być gotowi na ewentualność, że USA pewnego dnia postanowią zerwać współpracę.

Żelazna Kopuła zestrzeliła dwa pociski odpalone z Syrii

Lista zakupów

Na razie perspektywa rozejścia się obu państw wydaje się jednak mało prawdopodobna, więc Izrael ma już gotową listę sprzętu, który chce zakupić za pieniądze z FMF. Pierwszą i najważniejszą pozycją są maszyny wielozadaniowe piątej generacji F-35. Sam Departament Stanu, opisując nowe porozumienie, zaznacza, że pozwoli ono "unowocześnić znaczną część floty lotnictwa Izraela" poprzez zakupy tych samolotów. Według najnowszych informacji Izraelczycy zamówili już 33 F-35, które mają zostać dostarczone do 2021 roku. Wstępnie uzgodniono zakup 17 kolejnych i trwają rozmowy o 25 dodatkowych. Izraelskie F-35 mają być specjalnie dostosowane do izraelskich wymagań i nosić oznaczenie F-35I Adir. Oznacza to zastosowanie w nich rozwiązań opracowanych przez przemysł zbrojeniowy Izraela. Dodatkowo Izraelczycy mają być poważnie zainteresowani zakupem kilkudziesięciu myśliwców wielozadaniowych F-15, które już służą w ich lotnictwie. Są tańsze niż F-35 i mogą służyć za "konia roboczego" wypełniającego mniej wymagające zadania. Izraelczycy chcą je też mocno zmodyfikować przy pomocy swojego przemysłu. Wysoko na liście izraelskich priorytetów mają być też maszyny V-22 Osprey. To unikalna amerykańska konstrukcja łącząca cechy śmigłowca i samolotu. Może startować i lądować pionowo, po czym obrócić silniki i lecieć poziomo. Zyskuje w ten sposób unikalną zdolność śmigłowców do operowania bez lotnisk i jednocześnie znacznie większy zasięg oraz prędkość. Izraelczycy planują najprawdopodobniej wykorzystywać te maszyny do transportu żołnierzy jednostek specjalnych. Rozmowy o zakupie V-22 są prowadzone od lat. Amerykanie mieli już nawet wyrazić zgodę na ich sprzedaż, ale ze względu na bardzo wysoką cenę maszyn Izraelczycy wahali się. Pieniądze z FMF mogą ich ostatecznie przekonać. Lista zakupowa ma też obejmować ciężkie śmigłowce transportowe CH-53K King Stallion. Izraelczycy wykorzystują obecnie te maszyny w starszej wersji i są z nich bardzo zadowoleni. Planują je modyfikować i wykorzystywać do 2025 roku. Jednak już zastanawiają się nad następcami i za najbardziej prawdopodobnych uznaje się najnowszą wersję CH-53 oznaczoną literą K, przechodzącą obecnie testy. Izraelczycy mają też chcieć zakupić znaczne zapasy precyzyjnej amunicji lotniczej. Zwłaszcza amerykańskich bomb naprowadzanych przeznaczonych do niszczenia bunkrów. Izraelskie lotnictwo zużywa je w znacznych ilościach podczas kampanii przeciw palestyńskim bojówkom w Strefie Gazy czy Libanie. Teoretycznie mogłoby też ich użyć w nalotach na Iran. Cała ta lista, która na pewno jest znacznie bardziej obszerna, wyraźnie pokazuje, że Amerykanie przekazują pieniędzy Izraelowi z pobudek altruistycznych. W większości i tak wrócą do amerykańskich gigantów zbrojeniowych i pomogą im pozostać głównymi eksporterami uzbrojenia na świecie.

Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: