"Ostatnio rozstał się z narzeczoną". Kolejne doniesienia o Lubitzu

Aktualizacja:
[object Object]
Śledczy: Andreas Lubitz celowo doprowadził do katastrofytvn24
wideo 2/22

Pilot airbusa A320 linii Germanwings Andreas Lubitz był zaręczony i planował ślub w przyszłym roku. Ostatnio rozstał się jednak z narzeczoną - pisze brytyjski "Telegraph". Już wcześniej pojawiły się informacje o problemach pilota z depresją. Dlaczego mężczyzna celowo - jak twierdzą śledczy - rozbił samolot?

Brytyjskie tabloidy podają, powołując się na relacje znajomych, że Lubitz ostatnio rozstał się z kobietą, z którą planował ślub. Wcześniej mieli razem mieszkać. Media nie podają więcej szczegółów dotyczących tego związku.

W piątek pojawiają się także doniesienia, że w trakcie rewizji policjanci mogli znaleźć list do byłej partnerki.

Depresja, wypalenie?

Przedstawiciele Lufthansy, właściciela Germanwings, podali w czwartek, że Lubitz przerwał kilka lat temu kurs pilotażu z "powodów medycznych".

Niemieckie media donosiły, że mogło chodzić o depresję i syndrom wypalenia zawodowego. W 2009 roku przez kilkanaście miesięcy miał leczyć się psychiatrycznie. Szefowie Germanwings oświadczyli jednak, że mężczyzna po przerwie przeszedł wszystkie wymagane testy i rozpoczął pracę pilota.

Jak pisze piątkowy "Bild" w artykule "Pilot w amoku", powodem przerwy były problemy psychiczne. Podczas nauki w szkole Lufthansy w Phoenix w Arizonie uznano go wręcz za czasowo niezdolnego dla latania.

"Bild" podaje także, że w dokumentach niemieckiego urzędu lotniczego przy licencji pilota znajduje się oznaczenie SIC, które - zdaniem tabloidu - oznacza konieczność "szczególnych, regularnych badań medycznych". Symbol "SIC" znajduje się ponadto w pozwoleniu na kierowanie samolotami Lubitza. W lotnictwie skrótu SIC używa się także jako określenia drugiego pilota (second-in-command).

Jak pisze "Bild", niemieckie władze bezpieczeństw wychodzą z założenia, że przyczyną postępowania pilota był "osobisty kryzys życiowy".

Lubitz jak Herostratos?

"Rodzinom ofiar katastrofy trudno byłoby pogodzić się z łańcuchem nieszczęśliwych okoliczności czy nawet fatalnym błędem jako przyczyną takiej katastrofy. Jednak sytuacja, gdy ktoś skazuje na śmierć dziesiątki osób, wymazuje ich teraźniejszość i przyszłość, jest nie tylko trudna do pojęcia, lecz wzbudza też wściekłość" - czytamy w piątkowym wydaniu "Sueddeutsche Zeitung".

Zdaniem komentatora motywy działania sprawcy są "właściwie bez znaczenia". Być może zwątpił, a może kierował się podobnymi pobudkami jak Herostratos, który dla sławy podpalił świątynię Artemidy w Efezie uważaną z jeden z siedmiu cudów świata. "Zniszczenie airbusa z Barcelony było też takim herostratycznym, obłędnym czynem" - ocenia "SZ".

"Ludzie z psychicznymi problemami potrzebują szacunku i pomocy. Nie zapobiegnie to jednak wszystkim katastrofom, ale być może pomoże przekonać potencjalnego samobójcę, że życie posiada największa wartość, każde życie" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".

"Spięcie w głowie drugiego pilota"

Przyczyną katastrofy ze 150 ofiarami nie jest "spięcie w komputerze, lecz spięcie w głowie drugiego pilota" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Jeżeli potwierdzi się teza prokuratury, to mamy do czynienia z nowym, ludzkim problemem w lotnictwie, którego nie rozwiążą nawet najlepsi inżynierowie ani programy komputerowe.

"Piloci nie są aniołami, lecz tylko ludźmi, którzy ulegają zmęczeniu i czasami w stresie popełniają błędy. Dotychczas wydawało się jednak pewne, że nie są samobójcami" - pisze komentator. "Jeżeli pilot świadomie zabił siebie i 149 osób, to znaczy, że jego moralność i instynkt samozachowawczy nie zdołały odwieść go od tego czynu. To jest 'epicentrum wstrząsu' tej katastrofy. Jeżeli przyjmiemy, że 'zaprogramowanie' człowieka przestało istnieć, to normalne życie, tak jak je znamy, nie byłoby możliwe. Nie można byłoby wsiąść ani do samolotu, ani do samochodu bez obawy, że za chwilę zginiemy" - twierdzi autor artukułu.

"Więcej nie da się zrobić"

Zdaniem "FAZ" sytuacja nie jest jeszcze tak tragiczna. "Ta tragedia wykazała, że nawet niewyobrażalne rzeczy mogą się zdarzyć. Unaoczniła nam jednak też, że wcześniej były po temu miliony okazji i że nie zostały one wykorzystane" - konkluduje "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

"Czyn (pilota) jest niepojęty" - pisze "Saechsische Zeitung". Jeżeli kandydat na pilota był rzeczywiście poddawany kontroli pod względem bezpieczeństwa i badany medycznie, będzie to oznaczało, że dotarliśmy do granic możliwości ograniczenia ryzyka. Zdaniem komentatora "więcej nie da się zrobić". Aktualna pozostaje mądrość życiowa: "Nie istnieje absolutne bezpieczeństwo. Niestety".

Zdaniem "Berliner Zeitung" naukowa perfekcja i technika nic nie pomogą, gdy mamy do czynienia z sprawca zdecydowanym, by zabić siebie i innych. "Próbujemy świat wyjaśnić, uregulować, opanować. Nadaremnie. Ten czyn, jego nieprzewidywalność wymyka się naszym próbom kontroli. Stoimy w obliczu tego czynu - ciemnego, okrutnego i bezsensownego".

Rodzice przesłuchiwani

Francuskie media podają, że kiedy rodzice dowiedzieli się o katastrofie samolotu, którym leciał ich syn, razem z innymi rodzinami ofiar pojechali do Francji.

Na miejscu - już po konferencji francuskich śledczych - mieli zostać oddzieleni od reszty rodzin. W czwartek wieczorem miała przesłuchać ich żandarmeria - podaje "Le Parisien".

Katastrofa w Alpach

Airbus A320 rozbił się we wtorek we francuskich Alpach, lecąc z Barcelony do Duesseldorfu. W katastrofie zginęło 144 pasażerów i 6 członków załogi: 75 Niemców, 50 Hiszpanów, a także obywatele USA, Maroka, W. Brytanii, Argentyny, Australii, Belgii, Kolumbii, Danii, Izraela, Japonii, Meksyku, Iranu i Holandii.

Kapitan, którego niemieckie media zidentyfikowały jako Patricka S., najprawdopodobniej wychodząc do toalety, przekazał Lubitzowi kontrolę nad maszyną. Nie zdołał potem wrócić do kokpitu, ponieważ drugi pilot uniemożliwił mu otwarcie drzwi. Drzwi do kokpitu można było zablokować tylko ręcznie.

Francuscy śledczy twierdzą, że drugi pilot celowo doprowadził do rozbicia maszyny wysoko w Alpach. Z nagrania zarejestrowanego przez czarną skrzynkę Airbusa A320 wynika, że pasażerowie dopiero w ostatniej chwili zorientowali się, że dojdzie do tragedii. Ich krzyki rozległy się tuż przed rozbiciem się maszyny.

Autor: pk//gak / Źródło: Telegraph, Daily Star, Bild, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Facebook

Raporty: